Co tam Duduś słuchał ostatnie dwa dni? Najpierw zaczął od doomu dla prawdziwych mężczyzn, czyli miksu doomu, drone i sludge, opresyjnego, choć krótkiego Lumbar -
The First and Last Days of Unwelcome a potem zaprawił drugim doomem dla prawdziwych mężczyzn, czyli bardziej, znacznie bardziej stonerującym Yob i kapitalnie zajebistym płyciwem
Clearing the Path to Ascend.
Potem poleciały nowości. Kilka było bardzo dobrych, zajebiście rokujących i gwarantujących powrót w ciągu kilku dni - DSKNT (gęsty, chaotyczny i awangardowy a tak naprawdę bardzo przebojowy), Inflabitan (świetny black/thrash, patrzący lekko w stronę Aura Noir - nie spodziewałem się po takich sobie demach sprzed eonów). Kilka nowości było OK (Furia, Zaratus) a jedna mnie trochę wynudziła, mimo zajebistej okładki (Ferriterium).
A na koniec dnia trochę eksperymentu i trochę industrialnych klimatów - czyli jeden z późniejszych The Legendary Pink Dots - mocno psychodeliczna, jednocześnie odprężająca i nieprzyjemna muzyka oraz jeden z wcześniejszych Author & Punisher, czyli tłusty, bitowy, ciężki industrial metal (zdecydowanie bardziej industrial niż metal).
Jutro nowa seria. Już wszystko naszykowane na kolejną, eklektyczną ucztę.