Podzieliłem, żeby było łatwiej, na ramy czasowe. Najpierw do 1990, a następnie grupami po 5 lat. Brałem pod uwagę moment powstania, a nie nagrania płyty. Jeżeli któremuś z modów się chce, to można przerobić kolejność na totalnie alfabetyczną lub w 100% chronologiczną, mnie się już nie chce, bo i tak za dużo czasu spędziłem na przypominaniu sobie niektórych materiałów i przypominaniu sobie zespołów, o których chciałbym czasem zapomnieć.
Powstałe do 1990:
Armageddon – wydali jedną taśmę reh w 1986. Jak na rok w którym wyszła i warunki odbiegające od profesjonalnych, to całkiem nieźle to brzmi. Dziś gdyby taki materiał wyszedł nie zrobiłby większego wrażenia, natomiast w Polsce w 1986 roku musieli siać popłoch, bo wtedy musiało to być ultra brutalne. Zwłaszcza wolne tempa dobrze im wchodzą, bujające, ciężkie, zawiesiste. Na MA opisani jako brutal death, ale nie wierzcie w to, to brutalny death metal z czasów przed Scream Bloody Gore. I z takiej perspektywy już robi wrażenie. Zdecydowanie ekipa warta przypomnienia.
www.youtube.com/watch?v=N2weWyzDxmY
MA: https://www.metal-archives.com/bands/Armageddon/28325

Exorcist – chyba największe gwiazdy warszawskiego podziemia lat 80. Voices From Graves i After the North Wind zapewniły im pamięć wśród metalowców do dziś. Bardzo dobre taśmy, chociaż słabo brzmiące. Dość techniczny, przy tym brutalny thrash metal. Reaktywowali się jakiś czas temu, nagrywając fantastyczny album, ale nie grając koncertów, więc przepadło to w pizdu, w przeciwieństwie do materiału z lat 80. Te dla odmiany zostały niedawno wznowione przez Thrashing Madness.
www.youtube.com/watch?v=Yj761ZHCwpM

Monev – czyli zespół gdzie wokalował Wawrzeniuk z Carbonized i Therion. Dość eksperymentalne granie w obrębie grindcore, ale dziś nie ma się raczej o co zabijać. Wypowiadam się tylko o pierwszym demo, może potem dokonali cudownego skoku jakościowego. To tam, zdaje się, zaczynał Sivy ze Sparagmos, Antigamy, Łba Prosiaka. Tu grał jeszcze dość prosto, ale słychać potencjał.
W latach 80 zaczyna też Testor, który grał wszystko co się dało. A na pierwszym demo nawet dało się ich słuchać. Thrash metal na amerykańską nutę, z naprawdę sprawnym wokalem. Maciek Taff miał pojęcie o śpiewaniu, szkoda że skończył w takich kapelach w jakich skończył. Potem zespołu Testor już chyba nie bardzo dało się słuchać, ale może ktoś kto zna ich lepiej mnie skoryguje. Ja ich poznałem ok. 2001-2002 i pomyślałem sobie, że takie gonienie za trendami, w dodatku bez żadnego sukcesu jest słabe, ale może chłopaki dobrze się bawią.
www.youtube.com/watch?v=CXGR8N43Vk8

Geisha Goner – jak już jesteśmy przy osobie Macieja Taffa, to w latach 90 śpiewał w jednym ze zdolniejszych polskich zespołów thrashowych, czyli właśnie Geisha Goner. Pogięte riffy, mnogość motywów, połamane rytmy. Ja nie za bardzo lubię ten styl śpiewania, ale warstwa instrumentalna robi wrażenie. Taki trochę odpowiednik Violent Dirge w ramach swojej stylistyki.
www.youtube.com/watch?v=HHFeKzRYjAM
Violent Dirge – jest temat założony przez Ryszarda, do którego ciężko dodać coś mądrego. viewtopic.php?t=1050

Atropos – powstały w 1994 roku, w 1998 wypuszcza debiutancki album. Nawet niezły, mimo poruszania się w obrębie melodyjnego raczej death metalu. Wtedy potrafili uchwycić balans, ale z płyty na płytę jest coraz gorzej. Działają do dziś, ale według mnie nic ciekawego, chociaż Silent Touch można słuchać bez bólu. Aż dziwne, że w swoim czasie nie zrobili większej kariery, bo w tym swoim goeteborskim stylu radzili sobie bardzo sprawnie.
www.youtube.com/watch?v=lcUNXWrO7So
Darkstorm – zdaje się, że najstarszy warszawski black metal? Black Stone to taki prymitywny bm z wioskowymi klawiszami, za które odpowiadają znani skądinąd Paimon i Piąty. Yog pewnie bardzo by polubił. Coś tam sobie właściwie cały czas gra, a ostatnio miesza muzykę z heavy. Ludziom ponoć się podoba, dla mnie to pokraczne jak i stare nagrania.
www.youtube.com/watch?v=UCHqdbf8bT8
Flood of Blood – w 1992 wychodzi Echonoisecivilisation. Gdybym nie znał to bym chyba nie opisywał, bo chłopaki może i chcieli dobrze, ale to taki grind bez sensu. Może miałby sens gdyby było coś słychać. A słychać mało. Mimo wszystko czasem lubię się odmóżdżyć przy tym hałasie. W blastach tylko bębny i chore wrzaski.
Hecatomb – jedna z dwóch warszawskich Hekatomb, hehe. W 1992 roku wypuszczają demosa z niezłym, nieco kosmicznym death doomem. Może gitary czasem nie stroją, ale razem z klawiszami potęgują lekko psychodeliczny klimat. W ciężkich partiach jest całkiem ciekawe, w średnich, opatrzonych taką typową klepą trochę nuda i banał, ale kiedyś może bardziej coś takiego się podobało. Zespół warty uwagi ze względu na wokalny udział Marcina Hilarowicza, czyli herr Hill’a z Seven Gates / Mega Sin / Musick.
www.youtube.com/watch?v=eCL7DoQRUUA
Kataxu ma swój temat, dodam tylko, że jak na black metal z klawiszami i czystością rasy to nawet to lubię. Chociaż mam tylko Hunger of Elements. Lepiej mi się tego słucha niż Emperor, tak na przykład. Ale i tak słucham rzadko. Przy okazji napomnę o Swastyce i Sunwheel, których od Kataxu nie odróżniam, ale może to dla kogoś istotne. viewtopic.php?t=585
Anticipate - To taki rodzynek na scenie grindcore, bo na tej lewackiej wszakże scenie funkcjonują jako prawicowa raczej załoga, a niektórych z nich można było zobaczyć w TVP kupę lat temu, jak złorzeczą pederastom. Muzycznie prosty grind, niby niezły, trochę pod Agathocles, ale jakoś nigdy mnie nie powalili na kolana, zawsze jakby czegoś tam brakowało, chociaż debiut kilka razy poleciał. Split z Pandemic Genocide sporo gorszy, cały czas brzmią jakby zaraz mieli się rozkręcić, zaraz przypierdolić, ale nigdy to nie następuje. Kompozycyjnie na tym materiale leżą. Killing For Living lepsze. Starszych nie znam.
www.youtube.com/watch?v=TjIMRAjedC4
Druga połowa lat 90, w końcu czasy które jakoś tam pamiętam.
Antigama - viewtopic.php?t=159 chyba najbardziej znany i najbardziej znaczący warszawski zespół grindcore, w dużej mierze reformatorzy nurtu.
April Ethereal – to dla odmiany napuszone gówno, wspominam tylko dlatego, że swego czasu byli obiektem szykan w podziemiu. Pewien znany działacz podziemny bardzo się denerwuje, gdy wspomina się jego udział w tym zespole

www.youtube.com/watch?v=JDgPA_U1_rw
Bloodwritten – początkowo zespół black metalowy, potem coraz bardziej szli w thrash. Znam dwie pierwsze płyty, nie jest to nic wybitne, wtedy odstawali In minus przy np. Bloodthirst, ale ciężko nie wspomnieć o tym zespole w kontekście historii polskiej sceny. Ostatnie wydawnictwo w 2015, nie słyszałem. Byli nieźli koncertowo, a może ja byłem młodszy i wiecznie pijany. Po stracie perkusisty nie znaleźli nikogo na jego miejsce zdaje się i nic od nich nie słychać. W sumie trochę szkoda.
www.youtube.com/watch?v=4ElB89M75Q0
Broken Sword – pamiętam, że byłem kilka razy na ich koncertach, ale kompletnie nie pamiętam co grali. Zwalam winę na alkohol. Natrzepali demówek, od kilku lat zamilki. Chyba nie było to takie tragiczne, ale nie chce mi się szukać w necie ich nagrań. Na koncertach był ogień, w nagraniach chyba pitolili za bardzo jakimiś klawiszami. Taki typowy black / death z klawiszem z tamtych lat, nie za bardzo potrzebny, ale jakby grali to hańby też by nie przynosili.
www.youtube.com/watch?v=2nUEYyBOs8k
Carnal – kolejny średniak który gdzieś tam się przewijał koncertowo, ale nic nie pamiętam za bardzo. Ot, może tyle, że na żywo kiedyś w klubie „Karuzela” bardzo mi się podobało co grali, ale jak sprawdzałem później jakieś nagrania to było mocno średnio. Takie melodyjniejszy death / doom, może podlany jakimiś gotyckimi bzdurami. Zawsze lepsze niż April Ethereal. Tak czy inaczej dziś pewnie nie dałoby się tego słuchać.
www.youtube.com/watch?v=KIwoLHYiyqM
Dragon’s Eye – trochę legenda warszawskiego heavy, jeżeli zapomnimy o nikomu niepotrzebnym Hetmanie. Dragon’s Eye na pewno było lepsze, chociaż to nie do końca moja muzyka. Przez skład przewinęła się połowa populacji miasta, ale w dalszym ciągu mniej ludzi niż w Corruption, haha. Ja pamiętam ich koncerty z okresu debiutu i chyba chwilę przed nim. Dobrze się bawiłem, ale byłem wtedy mocno młody dzieciak.
www.youtube.com/watch?v=hjU2dPKghWg
Ferosity – bardzo zacny warszawski reprezentant brutal death metalu, chociaż bez siły przebicia. Łoją cały czas w najgłębszym podziemiu w chuj lat, chociaż tak naprawdę zespół przez pierwszych 6 lat funkcjonował dość wirtualnie, bez nagrań, bez koncertów, bez bębniarza. W 2005 ruszyło trochę do przodu, ale wobec tego, że nagrywają cały czas coraz lepsze płyty, uważam, że są jednak trochę niedocenieni. A tych płyt na koncie mają już 4, każda lepsza od poprzedniej – do tradycyjnego dość nowojorskiego death metalu dochodzi coraz więcej piekielnych, mrocznych klimatów rodem z Florydy.
www.youtube.com/watch?v=krweBmmfKZU
Goetia – podobno szanowany warszawski zespół black metalowy. Dla mnie płaska nuda, dodatkowo sceniczne zaangażowanie porównywalne z oczekiwaniem na tramwaj. Płyt nigdy nie miałem, sprawdzałem mocno pobieżnie z netu, nie zrobiło to podobnie na mnie większego wrażenia. Dla porządku, żeby wspomnieć, to podobno Hail Satan z 2001 jakieś zamieszanie na scenie zrobiło, Theurgia Goetia wydana 10 lat później pamiętam, że miała nawet niezłe recenzje, ale przepadła też bez większego echa. Pewnie zapaleńcom black metalu spodobałoby się bardziej.
www.youtube.com/watch?v=rgEpzgCBuP8
Gortal – trochę taka lokalna warszawska legenda, długi staż, przyzwoici muzycy. Obecnie zespół jest, zdaje się, martwy. Dla mnie zawsze to była jednak taka druga liga, na koncercie można zobaczyć, tupnąć nogą, może nawet kogoś pod sceną popchnąć. Natomiast Blastphemous Sindecade jak i Deamonalith przelatywały przez głośniki jakoś bez punktu zaczepienia. Gra, bo gra, poprawnie bo poprawnie, ale nie różniło się to niczym od setek innych płyt.
www.youtube.com/watch?v=HETON-yCxk0
Hekatomba – kolejny warszawski heavy metal tych czasów. Pamiętam ich z kilku lokalnych koncertów, po których słyszałem, że wpierdol im się za nazwę należy. Płyty nie słyszałem nigdy i jakoś nieśpieszno mi, żeby zmieniać ten stan rzeczy. Wyszła w 2003. Jak byłem dzieciakiem, to mi się to ich granie bardzo podobało, ale otoczka koncertowa, gdy człowiek jest bardzo młody, robi swoje.
Hellfire – sytuacja bardzo podobna do Hekatomby. Dla odmiany ci chyba grali ostrzej, jeszcze bardziej jadąc pod Judasów z Painkiller. Też pamiętam jedynie z koncertów sprzed tych ok. 16 lat. Wtedy falsety trochę mnie śmieszyły, ale z drugiej strony gość był naprawdę dobry w tym co robił. Dla porządku – zespół wydał dwie płyty, w 2003 i 2005. O tej drugiej nawet nie słyszałem. Pierwsza przyzwoita, przynajmniej tak mi się kiedyś wydawało, bo swojej sztuki nigdy nie miałem.
www.youtube.com/watch?v=b_cwHiRfTvo
Interfector – o, tym chłopakom mocno kibicowałem swego czasu. Gdy było to raczej kompletnie niepopularne grali old schoolowy thrash metal po linii Kreator z Coma of Souls, takie klimaty. Gdyby zrobili to kilka lat później, to załapaliby się na modę, a tak spotykali się z ostracyzmem w Warszawie, bo podobno za młodzi na thrash metal. Generalnie dziś bym tych nagrań raczej nie włączył, bo tak z perspektywy czasu to jednak słabizna, ale wtedy takie zespoły nie wylewały się jeden za drugim i mocno mi się to podobało.
www.youtube.com/watch?v=_IVwlfNAwYo
Legacy of Blood - viewtopic.php?t=256 tu temat o zespole. Dla porządku tylko wspomnę, że znam tylko ostatnią, mocno blastującą płytę. Niezłe, aczkolwiek wydaje mi się, że kultowy status zawdzięcza pozamuzycznym historiom. Nie mam parcia, żeby poznawać dogłębnie, chociaż z drugiej strony, paradoksalnie, myślę, że mogłoby mi się spodobać. A jeszcze z innej strony – w takiej stylistyce, jak mnie najdzie, to mam kilka równie dobrych albo i lepszych płyt.
Maestus – o, w tym zespole grał kolega z forum. I jeszcze jeden mój kolega. I jeszcze jeden. Nie zmienia to faktu, że Maestus był przeciętny, po prostu. Taki letni, poprawny black metal. Mam gdzieś Bringer of Sorrow, a na starym komputerze, na dysku miałem jeszcze reha, chyba to z 2003, ale niczego nie dam sobie za to obciąć. Ze względu na charakter brzmienia ten reh podobał mi się dużo bardziej, studyjne demo było już wygładzone i przez to nijakie.
https://black.metalsubgenres.com/video/ ... /-/id/7002
Mesmerized – kolejny zespół który tłucze się na scenie od lat, bez większego powodzenia. Biorąc pod uwagę jakość muzyki to może i nie ma w tym nic dziwnego, ale dużo gorsze rzeczy też robią dużo większą karierę. Nie znam ostatniego wydawnictwa, z zeszłego roku. Wcześniejsze to taki trochę napierdol na zasadzie „kto da więcej blastów”. Nie zmienia to faktu, że można ich posłuchać bez wstydu, a chłopaki chyba lubią sobie po prostu raz na jakiś czas się spotkać, pograć i coś nagrać, ale bez większego parcia. A może to parcie zniknęło po przygodach z bębniarzami? Nie wiem, naprawdę nie wiem.
www.youtube.com/watch?v=-RJyYsg95JQ
Nobilitas Nigra – jak pamiętam to robili za pośmiewisko, ale może Hajaszowi się podoba, bo koślawe to jak stary Absurd, haha. Starali się być tak norwescy, tak kultowi, tak chujowo brzmiący, że przekraczało to granice, nomen omen, absurdu. Ale niczego dobrego nie można oczekiwać po ludziach z April Ethereal.
www.youtube.com/watch?v=zbIPfSG-YjM
Pentagammadion odnotowuję tylko, że był. Jest. Może ktoś lubi. Mnie taki bm nudzi.
www.youtube.com/watch?v=FWZG-irRDe4
Revenge – dla odmiany tego ekstremistę całkiem lubię. Znamienne podejście, żadnych albumów, wszystko na kasetach w niewielkich nakładach. Nie mam parcia na wszystko, nie wszystko też dobrze się słucha i na pewno nie jest to muzyka dla każdego. Ale takie From the Black Abyss to kawał dobrego black / death metalu. Prymitywnego, owszem, ale raz na jakiś czas lubię wrzucić taśmę w odtwarzacz. Nie może się równać ze swoimi kanadyjskimi imiennikami, to jest trochę wolniejsze, trochę gorsze, ale mimo wszystko lubię, mimo prymitywizmu który odrzuca w przypadku innych kapel black metalowych. Może dlatego, że to Revenge też skręca mocno w stronę klimatów war metalowych i jest po prostu brutalniejsze.
Saltus - viewtopic.php?t=1404 a jeżeli ktoś jest spragniony mojej opinii, to Imperium Słońca nawet mi się podobało, bo dobre hity były. Mam jeszcze split z Abusiveness i też mi się to podoba. Nowsze rzeczy wjeżdżają w bardziej brutalne rejony, na żywo brzmiało to często praktycznie jak death metal o poganach. Przynajmniej na żywo. Ja wolę trochę inny death metal jednak, ale na koncertach dobrze się bawiłem zawsze. O ostatniej płycie nie mam pojęcia.
Spiral Madness – mam płytę, widziałem na żywo. Generalnie zespół niepotrzebny, chociaż na żywo ładnie zagrali Dead Skin Mask i dlatego wziąłem płytę. To były czasy jak wystarczyło mi hasło old school death metal i już byłem szczęśliwy. Próbowali grać coś jak Bolt Thrower, ale byli przy tym tam pozbawieni życia, tak przewidywalni, tak nudni, że nawet wtedy zabijało mnie ziewanie, a nie agresja bijąca z płyty.
www.youtube.com/watch?v=jVeIhB7IdrI&lis ... 2C3E31CE94
Centurion – niby płocki, ale grają w Warszawie już tak długo, że spokojnie można ich dopisać. Chociaż, jednocześnie, wolałem ich pierwotne, brudne i brutalne oblicze, jeszcze przed przeprowadzką. Gdy zespół stał się zespołem warszawskim, to dopadła go przypadłość Gortal, czyli niby ok, ale nie porywa.
www.youtube.com/watch?v=znFdVEl6hlA
Zespoły powstałe do 2005:
Acrimönia - Tych pamiętam jak przez mgłę, a nie chce mi się szukać nigdzie, żeby sobie odświeżyć, więc równie dobrze mógłbym nie pisać. Ale tak dla własnej przyzwoitości – pamiętam, że technika zrobiła na mnie kolosalne wrażenie, goście chyba, w przeciwieństwie do wielu „progresywnych” czy
„technicznych” zespołów potrafili sprawnie mieszać metal z jazzem. A może tylko mi się tak wydawało, gdy byłem nastolatkiem? Pamiętam głównie kosmiczne partie basu. Można pewnie bez bólu sprawdzić którąś z trzech płyt jakie wydali.
www.youtube.com/watch?v=u8fh1ppG0c8
Ahnenerbe - viewtopic.php?t=2488 i w moim przypadku nic się nie zmieniło, dalej ten Vrill gdzieś się wala, dalej nie słuchałem. Może to błąd? Może nie?
Arathyr – kapela o której warto wspomnieć ze względu na udział Staszka z Hate, ale tak to nic ciekawego, taki typowy młodzieżowy black metal jakiego mnóstwo w tamtych czasach. Nie taki zły, ale nie ma raczej sensu tego słuchać. Raczej też nie z tych kultowych black metalowców, a zapatrzonych w Marduk. A może się mylę? Nie słuchałem tego od kilkunastu lat.
www.youtube.com/watch?v=CpL9s52uPMU
Miałem coś pisać o Archeon, At the Lake, czy Chain Reaction, ale szkoda mi na nich literek, pierdolę.
Chaosphere – kolejny zespół w którym grał Hexen, kolejny raczej nie warty zainteresowania z perspektywy czasu. Płyta była dołączona do Mega Sin, taki tam thrash, agresywny, nawet niektóre numery przyzwoite, ale ogólnie bardzo szybko mnie znudziło, było w tym coś sztucznego trochę. Rozpadli się po jednej płycie i w ogóle nie jestem tym zdziwiony.
www.youtube.com/watch?v=AdOum1t4AkA
Cryptic Rites – o, z tymi to sporo różnych alkoholi wylałem, zwłaszcza z basistą. Kilkukrotnie upiłem im przed koncertami perkusistę. Swego czasu Cryptic Rites robiło za takiego naczelnego otwieracza koncertów w Warszawie. Typowo lokalna kapela, która nie mogła przebić się do szerszej świadomości poza lokalne podwórko, a gdy wreszcie im się to zaczynało udawać, to wiadomo – kończy się studia, trzeba zająć się poważnym życiem. Generalnie, żeby być uczciwym i oddzielić sympatię od obiektywizmu – mieli zajebisty wokal, świetne, chaotyczne solówki, niezłą prezencję sceniczną. Brzmieli trochę jak bardzo stary Kreator z wokalem Cannibal Corpse za czasów Chrisa. Czego nie mieli? Niestety nie mieli dobrych kompozycji, jak słuchałem tego na spokojnie to nie było w tym punktu zaczepienia. Największe osiągnięcie to wyjazd do Radomia, support Quo Vadis w Szczecinie i split z Empheris.
www.youtube.com/watch?v=6bhSn-EN5VA
Departed – wspominam tylko dlatego, że grają z kolegami na jednej sali prób. Kompletnie nie moja muzyka, raczej fanów na forum też nie znajdzie, ale może ktoś się zaplącze, kto lubi jakieś metalcore.
www.youtube.com/watch?v=Vb6v5drHHD4
Empheris - viewtopic.php?t=1645 tym razem swojej opinii nie dopiszę, bo tam się rozpisałem.
Flame Berg – wpisuję tylko dlatego, że pamiętam. Thrash metal. Był sobie. Dało się słuchać. Wtedy. Dziś nie wiem czy by mi się chciało. Teraz mi się nie chce. No i tyle.
Hammer of Hate – przez jakiś czas graliśmy na jednej sali no i pamiętam, że byli tam też ludzie, którzy dziś się nieprzesadnie przyznają do grania w tym zespole. Dla fanów RAC pewnie fajny zespół. Ja nie jestem fanem RAC. Nazywani swego czasu następcami Honor, jak to kogoś ma zachęcić. Mnie nie zachęca. Chociaż Honor lubię, aczkolwiek jest to sympatia połączona z poczuciem wysokiego stężenia żenady.
www.youtube.com/watch?v=j67WZXefSwY
Hornad – na MA podpisują się jako death / thrash, ja na żywo słyszałem zagraną bez polotu i w nie najlepszy sposób kapelę behemotopodobną. Może akurat byłem głuchy. Ale kompletnie mnie to nie porwało, taki bezpieczny, sztampowy zespół. Na koncie jedno demo, ale ponoć dalej walczą. Albo i nie.
www.youtube.com/watch?v=ZWuGk8w8fio
Necator – to tak samo nie moja bajka, ale z tych wszystkich totalnie podziemnych zespołów w Warszawie to chyba jeden z tych, których paradoksalnie słucha mi się najlepiej. Wszystko wskazuje, że powinienem się z zespołu śmiać, ale to taki burzumowy black. To znaczy pewnie fani black metalu by się tam dopatrzyli jakich innych kapel, ale to generalnie taki leśny i zły black metal. Dla Wędrowyczów i innych takich yogów. W swojej stylistyce Polish Evil Black Metal Art jest bardzo udanym albumem.
www.youtube.com/watch?v=0x92fIGuR48
Neithal – dla odmiany po ortodoksyjnym Necator opiszemy sobie teraz Neithal, który też parał się black metalem, ale robił w sposób, powiedzmy, bardziej wyluzowany. Nie jajcarski, ale to takie rejony raczej około Christ Agony. Nigdy nie słyszałem ich nagrań, ale na koncertach widziałem wiele razy i dawało się tego słuchać, ale też bez obesrania. Mieli jakieś dziwne pomysły ze skrzypkami i innymi takimi. Raczej jeden z tych zespołów gdzie chłopaki grają, bo fajnie jest grać w zespole.
www.youtube.com/watch?v=Y2LZXzZ7qGg
Pyorrhoea – o, wreszcie coś naprawdę fajnego! Brutalny death, death / grind. Z tego towarzystwa Gortalowo, Centurionowego to właśnie Pajojajo było najlepsze. Elementy grindcore, skocznej, brutalnej wściekłej rytmiki momentalnie wyrywały głowę do kręcenia dzikich obrotów już na Desire. Druga płyta była bardziej klasycznie death metalowa i to chyba dołek w dyskografii Warszawiaków, ale można tego słuchać bez bólu zębów, bo dalej to nad wyraz przyzwoite granie, chociaż już nie takie zatęchłe jak wcześniej. I Am the War z 2013 to znowu zwyżka formy, ale znowu i trochę inna stylistyka. Tym razem zespół obraca się bardziej w grindcore’owych klimatach, w tym klasycznym rozumieniu grindcore w odniesieniu do punkowych korzeni tej muzyki. No, wysokoenergetyczny, wściekły kop w ryj.
www.youtube.com/watch?v=byjeJ5n0MIc
Revelation of Doom – o, jak ja lubiłem tych skurwysynów! Tu się nie ma co rozpisywać, tu trzeba napierdalać! W swoim czasie idealnie trafiło to w mój gust – proste, brutalne, bez silenia się na gram nowoczesności. Byłem wtedy wojującym, nastoletnim oldskulowcem i takie kapele hołubiłem. Dziś się zmieniło to, że nie jestem nastolatkiem. Dalej najbardziej lubię dobre piosenki, niechlujnie zagrane, z dobrym przyjebaniem. I Revelation of Doom to dawało. Szkoda, że Kaos wyjebał i założył Nekkrofukk. W RoD wszystko mi pasowało.
www.youtube.com/watch?v=TQNt-_HMW0g
Sphere – też kiedyś personalnie powiązany z powyższym towarzystwem, dziś już chyba nie. Podziwiam Thorna za determinację, bo mimo miliona ludzi którzy przewinęli się przez skład on dalej to pcha do przodu. Ale w tym też jest problem – Thorn to perkusista. Bardzo dobry, ale raczej nie pisze muzyki. Ma dobrych muzyków, ale ciężko powiedzieć, żeby ten zespół miał swój styl. Sprawny technicznie, dość brutalny death metal, ale co z tego, skoro takie płyty mogłoby nagrać sto innych zespołów? Bardzo dobrze, dostatecznie.
www.youtube.com/watch?v=LG9v_FVUwMI
Teratosis – kiedyś dali mi jakąś swoją demówkę po koncercie. Mieli chyba spore ambicje, ale położyły ich braki kadrowe. To nawet przyzwoity death metal był, chociaż chłopaki byli jeszcze mocno młodzi i wplatali w to jakieś nowoczesne elementy. Za dużo nowoczesnych elementów. W ładnych kitlach występowali.
www.youtube.com/watch?v=hBEfsCMvhv0
Unquadium – nie dajcie się nabrać, nie grają death metalu. To podły melodeath.
www.youtube.com/watch?v=u1GgsrtBCZg
Łeb Prosiaka – viewtopic.php?t=2357 jeden bardziej rozpoznawalnych ansambli na warszawskiej scenie. Prosty, bardzo prosty grind. W temacie podstawowe fakty historiograficzne. Od siebie dodam, że dla mnie te numery są nieco za długie, trochę za często zamiast dobrego grania idzie nieco za dużo żartów. Zespół po okresie zastoju teraz przygotowuje się do powrotu na scenę, tak do działalności koncertowej i nagraniowej.
Blade of Terror – tych też wpisuję bardziej za sprawą wspomnień koncertowych, chłopaki byli rówieśnikami i chodzili do szkoły razem z kolegami ode mnie z osiedla. Blade of Terror to też taki standardowy zespół młodzieżowy tych czasów sprzed jakichś 15 lat, czyli jesteśmy zapatrzeni w Death, rzecz jasna ten późniejszy, spoglądamy na Sepulturę z Araise i Chaos A.D. Czyli dość żywiołowo, technicznie, ale przy tym i raczej grzecznie. Na koncertach nieźle się sprawdzali, z płyty raczej nuda. Jak można się domyślić znudzili się po jakimś czasie estetyką. Ci z nich, co grają do tej pory, popłynęli w jakieś dziwne rejony.
www.youtube.com/watch?v=1DDveVL23ds
Zespoły powstałe do 2010 roku:
Aniroe – ten projekt może mógłby zdobyć pewne uznanie na forum, ja usypiam. Poznałem ich po przeczytaniu wywiadu w którymś Vaginalluftwaffe. Gość odpowiedzialny za Aniroe jest totalnie wkręcony w kabałę i teksty pisze po hebrajsku. Muzycznie miesza się tutaj black metal, raczej ten melodyjny, z użytym klawiszem, ale nie nazwałbym go symfonicznym. Mocno miesza z jakimiś ambientami i innymi plamami dźwiękowymi. Twierdzi, że jego założeniem jest, żeby dobrze się przy jego muzyce spało i wprowadzać trans. I takie tam inne głupoty. Mnie to nie rusza, ale być może komuś się spodoba.
www.youtube.com/watch?v=2O5fAUk-mDk
Anus Magulo – ponowni warszawski wymiot grindowy. Ten z cyklu grindu z żarcikami o kupie. „Anus Magulo – gówno z cebulą” jak się kiedyś przedstawiali. Riffy nawet nieźle bujają, wokal często jedzie świnią, ale na szczęście nie cały czas. Na koncie dwie płyty, można raz na jakiś czas posłuchać. Ale ja wolę ich słuchać na żywo. Generalnie wolę trochę inny grindcore, tu mnie irytuje otoczka. Względem np. Łba Prosiaka numery są krótsze i bardziej urozmaicone.
www.youtube.com/watch?v=DjGO5DdOTNs
Conquest Icon – zespół Andrzeja, co kiedyś grał w Pyorhorrea i Witka, co kiedyś grał w Empheris, Wit odszedł, teraz znowu tam się przewijają ludzie z Gortal, Pyo... Pierwsza płyta z 2010 była przyzwoita, numery chodliwe, fajnie to szło na żywo. Produkcja gitar na płycie mi się nie podobała, bo śladów było położonych milion, brzmiały walcowato i potężnie, ale trochę jak takie kloce. Druga płyta się robi od lat. Może kiedyś wyjdzie.
www.youtube.com/watch?v=9JNbrSCfv2c lubię ten teledysk. Kto zgadnie dlaczego?
Dead Space – kolejni jednostrzałowcy. Takie to samo dobre jak jakieś Inhuman Obsessed czy inne niepotrzebne zespoły. Fatalna, mechaniczna perkusja, gitary nagrywane jak na jakimś tanim pececie 10 lat temu bez większego pojęcia. Kompozycyjnie nie porywa, chociaż nie jest tragicznie. Pamiętam jak się kiedyś zarzekali, że srają na Polskę i uderzają za granicę od razu, bo kariera, a u nas nie ma czego szukać. No, sami się domyślacie jak to się skończyło.
Devil’s Island – no to dla odmiany kolejni ekstremiści od tego towarzystwa Leichengottów, Plag, Legacy of Blood czy innych Necatorów. Pure BM. Nie wiem czy Raw, nie znam się. Można posłuchać, udanie się wpisuje w ten nurt. Chociaż ja takich rzeczy nie lubię słuchać, to chyba jednak z większą przyjemnością sięgnę po takie bzyczenie niż po zespoły black metalowe kręcące teledyski.
Ezkaton – były też i takie małolaty. Kolejni, co obwieszali się mnóstwem okultystycznych symbolów i chcieli być źli. Chociaż byli raczej komiczni, jak ich pamiętam. Muzycznie nic szczególnego, taki nowoczesny black / death, nie za szybki, nie za brutalny. Zespół nastolatków grających dla kolegów ze szkoły. Jakieś umiejętności mieli i gdyby poćwiczyli kompozycje i słuchali dużo różnej muzyki to może coś by z nich było.
Hell Patrol - viewtopic.php?t=2111 nic nie mam do dodania od czasu założenia tematu.
Martyrdoom – no i będzie, że tylko marudzę. Nie, no chłopaki potrafią grać, niech im się wiedzie. Grają old schoolowy death / doom i są w tym dobrzy dosyć. Ciężkie, ale i bujające riffy, spoko skocznej rytmiki, przyzwoita technika. Płytę wydali w 2017 w zagranicznej wytwórni, z samej Hiszpanii. A dlaczego miałem marudzić? Są tak bardzo old schoolowi, nawet piosenki o tym piszą. Są zamknięci w jednej wąskiej niszy i nie wychylą nosa na milimetr. W tejże niszy poruszają się sprawnie, ale dla mnie to taki zespół, który brzmi jakby odgórnie założył sobie bardzo wąskie ramy i kurczowo się ich trzymał, bojąc się wyściubić nosa na zewnątrz. Dla fanatyków stylu może to być bardzo fajne, ja lubiąc dosyć mocno taką stylistykę jestem znudzony po jakimś kwadransie. Przyzwoity średniak, ot i co.
www.youtube.com/watch?v=oA4UPkk7Z_g
Metaliator – zespół znany głównie z tego, że mają dziewczynę na wokalu. Przyzwoity, prosty thrash metal na germańską nutę, z oczywistych względów kojarzy się z Holy Moses, z wysokości Finished with the Dogs. Gdyby Mila miała mocniejszy wokal to pewnie byłoby lepiej niż jest. Nagrali 2 demówki i coś przycichło. Czytelne polskie teksty.
www.youtube.com/watch?v=gi-wAIDEPts
King Pest – o, to było dobre pośmiewisko. Chcieli być mocno ekstremalni i skandynawscy, ale mieli menagerkę, która stała pod sceną i zachęcała zebranych do zabawy: „no, bawcie się, fajnie chłopaki grają!”. Black metal z nurtu tego niepotrzebnego. A przynajmniej tak ich zapamiętałem. Pędzili, ale niedużo z tego wynikało.
www.youtube.com/watch?v=XIw-vNe3aRM
Psychopath – najpierw dwie bardzo przeciętne płyty z thrash metalem (pierwsza niewydana nigdy, ale ja mam, ha!). Zaczynali od okołosepulturowego grania, ale na trzeciej płycie, Hatred Outside zajebali bardzo przyzwoicie doprowadzając ten thrash do intensywności death metalu. Pędzące petardy opatrzone świetnym, naturalnym brzmieniem. Jako, że często przesiadywałem na próbach u nich, bo dzieliliśmy salę, to słyszałem też numery które przygotowywali na nowy materiał, ale ten raczej już nigdy nie powstanie. A szkoda, bo dla mnie były rewelacyjne. Tylko jakby kolegę wokalistę ponacinać trochę i solą posypać, żeby zrobił wścieklejsze wokale…
www.youtube.com/watch?v=HkXBVNZLW8I
Porta Infernum – taki w sumie King Pest. No coś tam grają, potrafią grać. Stylistycznie jak Dark Funeral.
www.youtube.com/watch?v=1txPa9iTpFg
Poenari – kiedyś miałem Wrath, War, Lucifer. I nic z tego nie pamiętam, poza tym, że chyba chłopaki nie wiedzieli za bardzo co chcą grać, bo raz wchodzi death metal, potem klasyczny black. Przy czym nie mieszają ich jakoś tak naturalnie, a jakby grali je obok siebie. Jak słuchałem, to zęby nie bolały. Do zachwytów równie daleko.
Splatorgy – dawny zespół edytora Vaginalluftwaffe zine. No, koneksje towarzyskie tu są mocne, ale nie tylko dlatego będę chwalił ten gówniany zespół. Paweł z kolegami grali tam taki przebrzydły, zaropiały death / grind brzmiący jak wyrwany z początku lat 90. Mało słychać, niskie strojenie, niski growl, jakość w stylu reh. Dla mnie takie nagrania mają kapitalny klimat, dużo lepszy niż obecne, wymuskane produkcje. Tak, wiem, nepotyzm i kolesiostwo.
Relikt - kolejna kapela której rozpadu trochę szkoda. Nagranych mają całe 3 utwory, bardzo dobrzy muzycy w składzie, fajnie na żywo wychodzili. Muzycznie to taki nowoczesny, precyzyjny death metal. Mocno kojarzyli mi się, zresztą nie tylko mnie, z Hate Eternal. Blasty, technika, brutalność. Było spoko, nawet bardziej. Ktoś może się przypierdolić, że przy np. podobnym nieco Sphere marudziłem, ale to jakoś bardziej mi się podobało.
Rusted Brain – ot, taka podwarszawska Metallica. Wokal z bardzo amerykańską manierą. Kiedyś chyba mocne parcie na karierę mieli, ale potem pewnie trzeba było pójść do pracy i przystopować. Za jeden kower i mądraliśtwo lidera nigdy ich jakoś nie lubiłem, chociaż obiektywnie pewnie dla fanów takiego grzeczniejszego thrashu z Ameryki północnej to może być niezłe.
www.youtube.com/watch?v=NptXBd0fw3M
Sacrofuck - viewtopic.php?t=1001
Zmierzch – ten warszawski. Podobno grał depressive black metal. Nie słuchałem tego dużo, ale mogę powiedzieć, że jak na depresyjny black metal to zaskakująco brutalne granie, przynajmniej na ostatnim materiale. Brzmienie tylko za czyste, gdyby było nagrane na próbie to mogłoby mi się podobać dużo bardziej.
www.youtube.com/watch?v=ydsH3Z2jvk8
War-Saw – najlepsze co mogę o nich napisać, to to, że mają Sylwię z The Nomads na wokalu obecnie. Generalnie przeciętny muzycznie zespół thrashowy, też z tych rejonów odległych od ekstremy, za to bufonada sroga tam odchodziła.
www.youtube.com/watch?v=f_JkjIG4p2g
Unsaint – taka to dla mnie kontynuacja Blade of Terror, jako że lider był też jednym z założycieli tamtego zespołu. No i przypadłości są podobne – idzie dobrze, dobrze, trochę za czysto, ale dobrze, a potem nagle jakieś groove metalowe naleciałości. Publice mniej zaangażowanej może się podobać, pewnie nawet bardzo, ale wątpię, żeby na tym forum znaleźli fanów.
www.youtube.com/watch?v=yC0IvgL8HwY
Zespoły powstałe do 2015:
Armagh – taki kolejny pociotek Bestiality. Wokalista śliczne włosy ma, chyba dobrej odżywki używa, idealnie przystrzyżone końcówki. No, trochę się śmieję, ale w tym swoim black / heavy / thrash naprawdę sobie radzą. Ja co prawda nie rozumiałem po co to rozdzielać na dwa zespoły, ale widać sens był.
www.youtube.com/watch?v=N032VbpGSmg
Bestiality – Chwilowa gwiazda warszawskiego podziemia, niestety już nieaktywna. Dla mnie to najlepszy zespół z tego całego młodocianego oldskulowego towarzystwa. Pełno jadu, agresji, gwoździ i naszywek. Bronili się dobrymi, prostymi numerami i mnóstwem energii. Jazda jak w agresywnych momentach starego Destroyer666.
www.youtube.com/watch?v=CSWqWJ8sBIU
Thunderwar – bardzo profesjonalny młody zespół, początkowo pod nazwą Perun, ale z różnych, mniej lub bardziej zabawnych powodów zmieniona na Thunderpieron. Czy Thunderwar, zawsze mi się to myli. Niby wszystko na swoim miejscu, obie płyty przyzwoite kompozycyjnie, brzmieniowo, technicznie też bez zarzutu. Ale co z tego, skoro gdy słucham, to mam wrażenie, że tam wszystko jest wykalkulowane? Jak widzę na koncercie to mam wrażenie, że uzgadniali wcześniej który macha głową w którą stronę i ile razy?
www.youtube.com/watch?v=D_0QbqH_AUI
Truchło Strzygi - viewtopic.php?t=2666
Boltcrown – podobne towarzystwo, też kolejni old school małolaty do bólu. Tylko ci grali heavy metal z pięknymi fałszami. Na pewno lubią Manilla Road i Manowar. Jakieś potupaje w stylu Pegazus albo wczesnego Hammerfall też na pewno lubią. Jedno demo w 2014, potem chyba bardziej się chciało ekstremę grać. Niezły zespół, ale w dużej mierze ze względu na wokalistę który nie trafiał w dźwięki, ale robił to z pasją.
www.youtube.com/watch?v=Tk3C_VrOziQ
Morthus – Warka to może już pewien kawałek od Warszawy, ale przymknijmy na to oko. Bardzo ładne kompozycje, zwłaszcza na początku, bo z płytą się nieco, według mnie, pośpieszyli. Black / death / thrash, znakomity warsztat, przyzwoite brzmienie. Słychać inspiracje Destroyer666 czy trochę późniejszym Immortal. Generalnie agresja, trochę patosu i jest ok. Niemniej pełna płyta trochę mnie znudziła. No i mam wrażenie, że w chłopakach było trochę za dużo napinki.
www.youtube.com/watch?v=PI12S0uhkwA
Chanid - viewtopic.php?t=2279
Incinerator – tu się pochyliłem mocniej nad ich oficjalnym krótkogrającym debiutem, tak zwaną EP viewtopic.php?t=860 od tamtego czasu walnęli ze dwa splity i się rozpadli. A szkoda.
www.youtube.com/watch?v=NRXYyksLyhk
Tankograd - viewtopic.php?t=2953
Sirius Draconis – widziałem kiedyś raz na żywo. Taki tam nieistotny, młodzieżowy black metal. Kumali się z tym Ezkatonem i to bardzo podobne było, właściwie nie do odróżnienia.
www.youtube.com/watch?v=nvnel2n7pwQ
Soulless Carnage – obecnie funkcjonujący pod skróconym i jakże unikalnym, nietypowym szyldem Soulless. Nowego wcielenia zespołu nie słyszałem, nie widziałem, natomiast przed kilku laty to był kolejny zespół co chciał być jak Behemoth. I Hate. Na koncie EP i album z zeszłego roku. Być może komuś może się podobać, mnie się nie podoba.
www.youtube.com/watch?v=Rak0PaT47Nk
Zespoły po 2016:
Cultum Interitum – młoda załoga black metalowa. Z tych modnych ostatnio black metali, kaptury, świece, maski kult śmierci (póki co wszyscy żyją). Mają na koncie póki co 3 krótkie wydawnictwa, dla mnie to takie przyzwoite, dla fanów takiej estetyki być może nawet dobre.
www.youtube.com/watch?v=1309hi-MtDo
Hostia – podobno warszawski zespół. Nagrania mi się podobają, ale nie kupię płyty wydanej przez Via Nocturna, bo gardzę tą wytwórnią, jak każdy przyzwoity człowiek. Hostia jest ich przebłyskiem, ale i tak nie wydam pieniędzy. Może jakbym był na koncercie i wiedział, że ta kasa trafi bezpośrednio do zespołu? No nieważne – Hostia to bardzo przyzwoity death / grind, z tych czystszych i bardziej core niż gore, ale wpierdol wysokoenergetyczny jest.
www.youtube.com/watch?v=hG-QGDHYQIk
Zamieć – bardzo młody wiekiem jak i stażem. To już te czasy, gdy pierwsze zespoły zakładają nie koledzy, ale synowie kolegów... Na razie jeszcze na żywo podobno mocno się gubią, ale słyszałem nagrania z próby i brzmiało trochę jakby w surowy black metal, taki w rejonach okołoburzumowych próbowali inkorporować elementy rocka progresywnego. Pewnie się małolaty zasłuchały w Furię, ale może coś z nich będzie.
www.youtube.com/watch?v=3hXewT9cVbo