Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

Fleurety

#1

Hajasz 6 lata temu

Obrazek

Obrazek

Przeklęte Fleurety od początku czyli 1991 roku istnieje jako duet w niezmienionym składzie. Svein Egil Hatlevik i Alexander Nordgaren dzielnie stoją na straży i tylko czekać kiedy znowu uderzą. Zaczynali jako typowy black metalowy zespół, który inspirował się jeszcze elementami folkowymi. W takim właśnie klimacie jest jedyne demo jakie wydali Black Snow. Zespół podchwyciła Aesthetic Death i na początek wypuszcza owianą już kultem EP'kę A Darker Shade of Evil. Opętańcze wrzaski Nordgarena na tej EP'ce spowodowały, że uszkodził sobie trwale struny głosowe i na reszcie wydawnictw nie śpiewa wcale albo okazjonalnie.

W 1995 roku scena black metalowa doznaje szoku bo Aesthetic wraz z Misanthropy Records wypuszczają debiutancki album Min Tid Skal Komme zawierający pięć chorych, połamanych, poplątanych, awangardowych hymnów. Całość piekielnie rozbudowana, z licznymi zmianami tempa i co najważniejsze z Hatlevikiem na wokalu, który co najważniejsze podołał zadaniu i mało tego okazał się być jednym z najlepszych norweskich wokalistów, który swoimi wrzaskami zawstydził wielu znanych. Wystarczy posłuchać 4 kawałka na płycie Englers piler har ingen brod i końcowego fragmentu tekstu jak odśpiewany jest fragment For min tid skal komme! i poda się na kolana. Aby szok był jeszcze większy na płycie głosu użyczyła norweska wokalistka popowa Marian Aas Hansen.

Podobnie jak dziwacy z Ved Buens Ende tak i Fleurety po wydaniu debiutu dopada pasmo porażek. Aesthetic nie przedłuża kontraktu z nimi a Misanthropy się rozpada. Na nowe dźwięki przyjdzie czekać do 1999 roku kiedy w barwach Supernal Music ukazuje się EP'ka Last-Minute Lies, która przedstawia nowe oblicze zespołu jeszcze mocniej awangardowe, psychodeliczne, jazzowe z odjechanymi partiami na saksofonie. W końcu w 2000 roku owa wytwórnia wydaje drugą płytę, która niedowiarkom otwiera oczy a niewierzącym przywraca wiarę. Fleurety wydaje album elektroniczno-jazzowy z pokręconymi rytmami, klawiszowymi odjazdami oraz pełen innych dziwnych dźwięków. Do kompletu niecodzienna okładka, ciekawa sesja zdjęciowa itp.

Ktoś zapyta - Kurwa, a gdzie black metal ? Wystarczy spojrzeć na listę zaproszonych gości. Prawie cała norweska czarna elita. Oto black metal.

Mija prawie 10 lat i ponownie pod sztandarem Aesthetic Fleurety wydaje EP'kę by potem jeszcze przeciągu dalszych ośmiu lat wydać jeszcze trzy a każda tylko na winylu w nakładzie 666 egzemplarzy. Duet dalej podąża dawno temu wyznaczonym kierunkiem i czas pokaże czy ukaże się jeszcze jakaś duża płyta, która być może znowu skosi kilkaset głów.

Skład:
Svein Egil Hatlevik - Drums (1991-present), Synthesizer (1993-present), Vocals (lead) (1994-present) Umoral, Strid, Stagnant Waters, ex-Dødheimsgard, ex-Aphrodisiac, ex-Self Spiller, ex-Transmogrification, ex-Zweizz
Alexander Nordgaren - Guitars (1991-present), Vocals (lead) (1991-1994), Bass (1993-1995) ex-I Left the Planet, ex-Mayhem (live), ex-Transmogrification
▼ Muzycy koncertowi
Carl-Michael Eide - Bass Aura Noir, Virus, ex-I Left the Planet, ex-Inflabitan, ex-Ved Buens Ende, ex-Infernö, ex-Cadaver Inc, ex-Cadaver, ex-Dødheimsgard, ex-Satyricon, ex-Ulver, ex-Void, ex-Dimmu Borgir (live), ex-Nattefrost (live), ex-Eczema, ex-Endwarfment, ex-Svartgalðrar
Per Amund Solberg - Bass (1994-?) ex-I Left the Planet
Vicotnik - Vocals (1994-?) Dødheimsgard, Strid, ex-Ved Buens Ende, ex-Manes, ex-Code, ex-Naer Mataron, ex-Aphrodisiac, ex-Endwarfment


Dyskografia:
1993 - Black Snow [demo]
1994 - A Darker Shade of Evil [EP]
1995 - Promo '95 [demo]
1995 - Min tid skal komme
1999 - Last-Minute Lies [EP]
2000 - Department of Apocalyptic Affairs
2009 - Ingentes Atque Decorii Vexilliferi Apokalypsis [EP]
2011 - Evoco Bestias [EP]
2013 - Et Spiritus Meus Semper Sub Sanguinantibus Stellis Habitabit [EP]
2017 - Fragmenta Cuinsvis Aetatis Contemporaneae [EP]
2017 - Inquietum [kompilacja]
2017 - The White Death
2017 - Trauma [single]

MA: https://www.metal-archives.com/bands/Fleurety/1018
BC: https://candlelightrecordsuk.bandcamp.com/music
GRINDCORE FOR LIFE

Tagi:
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#2

yog 6 lata temu

Od lat się przymierzałem, ale chyba się jakichś Vintersorgów bałem i dopiero niedawno sprawdziłem oba długograje.

Obawy były zupełnie nieuzasadnione, bo Fleurety gra na debiucie jeden z najlepszych wyczynów norweskiego awangardowego blacku. Jak na 1995 rok to bardzo grubo się tu dzieje. Nie jest to oczywiście taka totalna awangarda jak jakiś Dodheimsgard na 666 International cztery lata później gra. Z resztą jeden z nich robił na tymże DHG klawisze. Drugi ma za sobą z kolei epizod jako koncertowy gitarzysta Mayhem.

To muza oparta na - na forum chyba niezbyt lubianym - norweskim black/folku w stylu pierwszego Ulvera czy Constellation Arcturusa. Tylko ta dość tradycyjna forma dla tamtejszych wydawnictw jest obłożona wszelkiego rodzaju nietuzinkowymi progresjami i przejściami czy niecodziennymi wstawkami w nieoczywistych momentach. Jeśli ktoś nie zna i uważa się za miłośnika norweskiego blacku czym prędzej powinien sięgnąć po zakup. Wokale tej panny też bardzo na plus.

Dwójka też świetna. To już totalnie inna muza, niemniej bardzo ciekawa, jeśli kogoś jazzowanie niegdyś blackowych kapel nie przeraża.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#3

DiabelskiDom 6 lata temu

Nie znam nic poza debiutem, ale ten wprost uwielbiam. Doskonała w każdym calu płyta a powracający motyw w "Englers piler har ingen brodd" to wręcz cudo.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
pp3088
Moderator globalny
Posty: 1487
Rejestracja: 6 lata temu

#4

pp3088 6 lata temu

W takim właśnie klimacie jest jedyne demo jakie wydali Black Snow. Zespół podchwyciła Aesthetic Death i na początek wypuszcza owianą już kultem EP'kę A Darker Shade of Evil. Opętańcze wrzaski Nordgarena na tej EP'ce spowodowały, że uszkodził sobie trwale struny głosowe i na reszcie wydawnictw nie śpiewa wcale albo okazjonalnie.
Właśnie sobie słucham tych początkowych materiałów i faktycznie masz rację. Gość zapodał wokale które brzmią jak jak orzeł podczas rui. Bardzo nietypowe i pojechane. W sumie jednak cieszę się, że drugi Pan zajął jego miejsce za mikrofonem na debiucie.
Screaming Into The Blackness, Needing No God But Himself

Beneath the Veil of Sanity Beats the Throbbing Process of Decay

"ja pierdolę przeczytałem cały temat Kid Rock i muszę się napić"
Awatar użytkownika
Wędrowycz
Administrator
Posty: 6054
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Warszawa

#5

Wędrowycz 6 lata temu

pp3088 pisze:
6 lata temu
Właśnie sobie słucham tych początkowych materiałów i faktycznie masz rację. Gość zapodał wokale które brzmią jak jak orzeł podczas rui. Bardzo nietypowe i pojechane. W sumie jednak cieszę się, że drugi Pan zajął jego miejsce za mikrofonem na debiucie.
:lol: z tym tekstem o orle rozjebałeś mnie, ale w sumie tak to brzmi. Dobry materiał, ale wokale totalnie po chuju :D
Odium Humani Generis
Awatar użytkownika
Epoxx
Tormentor
Posty: 814
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Bydgoszcz

#6

Epoxx 6 lata temu

Z tego co się doczytałem to widzę, że Alexander to był gitarzystą live w Mayhem w 1997-1998. I miał być na stałe tam.
if you can find it on the internet, it's not underground.
Awatar użytkownika
Wędrowycz
Administrator
Posty: 6054
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Warszawa

#7

Wędrowycz 6 lata temu

Owszem, miał krótki epizod w Mayhem, ale coś nie pykło zdaje się między nim a resztą zespołu i stąd nie za długo zasilał szeregi kapeli.
Odium Humani Generis
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#8

yog 6 lata temu

Track z nadchodzącego albumu na Spotifaju oraz:



Premiera The White Death 27 października.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#9

Hajasz 6 lata temu

Okładka jak zwykle zajebioza a album jak zwykle będzie odjechany. Szkoda tylko, że wpierdolili się do Peaceville bo za dobrze im tam nie będzie.
Ale zanim wyjdzie ta płyta to ukazała się kompilacja Inquietum zawierająca wszystkie cztery EP'ki wydane między 2009-2017.

Obrazek

Zestaw kawałków z nowej płyty:

1. The White Death
2. The Ballad Of Copernicus
3. Lament Of The Optimist
4. Trauma
5. The Science Of Normality
6. Future Day
7. Ambitions Of The Dead
8. Ritual Of Light And Taxidermy
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Nucleator
Moderator globalny
Posty: 1726
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: LIPSK

#10

Nucleator 6 lata temu

https://noisey.vice.com/en_us/article/9 ... oiseyfbgus

Jak ktoś się czuje na siłach, to niech słucha. Ja odpadłem, to arańzacyjny groch z kapustą, a przy The Science of Normality to myślałem, ze kurwicy dostanę. No ale żeby być sprawiedliwym, to utwór The Future Day podoba mi się bardzo bardzo - piękny "wyciszacz". To było pierwsze moje zetknięcie się z Fleurety, ale jeśli wcześniejsze pełniaki są podobnie zaaranżowane, to postoję.
Ryszard pisze:
5 lata temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#11

yog 6 lata temu

Z tego co pamiętam z jakiegoś kawałka promocyjnego, nowy album brzmi inaczej, bo to taka kapela kameleon trochę. Jak nie słyszałeś jedynki to zachęcam zrobić sobie przysługę, bo jest to album niekwestionowanie wybitny i rozsławiony niewspółmiernie do swojej zawartości ;)
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#12

Hajasz 6 lata temu

Fleurety nigdy nie grało łatwej muzy nawet wtedy kiedy był to black metal więc skoro odbiłeś się od tej płyty to nie ruszaj wcześniejszych bo też będzie boleć chociaż może spróbuj debiutanckiej tam ból powinien być mniejszy.
GRINDCORE FOR LIFE
Endymion
Master Of Reality
Posty: 296
Rejestracja: 6 lata temu

#13

Endymion 6 lata temu

Mi tam nowy album się w chuj podoba - choć też kilka przesłuchać potrzebowałem, by docenić wszystkie aranżacyjne zabiegi, jake tam zostały umieszczone. Warto się pomęczyć, bo teraz nie ma dnia, bym nie słuchał tego The White Death.
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#14

Hajasz 6 lata temu

Za oknem orkan Grześ szaleje a z głośników leci nowa płyta Fleurety. No i mam spory problem z tym albumem bo uważam, że chłopaki nagrali bardzo zachowawczy album. Black metalu praktycznie zero nie licząc wokalu w pierwszym kawałku więc wielbiciele debiutu nic tu nie znajdą, totalnego zaskoczenia jak na drugim albumie także zero bo Biała Śmierć w stosunku do poprzedniej płyty jest bardziej przyswajalna.

Słychać od razu, że to gra Fleurety bo te charakterystyczne gitarowe zagrywki, dysonanse w melodiach i jazzowa perkusja są nie do podrobienia.

Dzieje się natomiast sporo w warstwie wokalnej bo o ile jak wspomniałem wyżej tytułowy numer odśpiewany jest w black metalowej manierze tak już następne są jej kompletnie pozbawione a w Balladzie O Koperniku mamy piękny czysty męski wokal. Co mnie irytuje to damski wokal, którego za dużo jest na tej płycie i nie chodzi o to, że jest słaby bo absolutnie taki nie jest ale wolałbym aby było go mniej. Gościnnie pośpiewał sobie też niejaki Flipz znany z Virus i Carl Michael Eide.

Nowa płyta Fleurety być może odkryje więcej po zażyciu różnych białych proszków ale i bez nich można popaść w hipnotyczny trans.

Spodziewałem się przynajmniej lekkiego szoku a otrzymałem wszystko to co zaserwowali na wcześniejszych EP'kach. Trochę szkoda ale i tak ten zespół gra w swojej jedno zespołowej galaktyce i niech tak pozostanie.

@Nucleator wcale Ci się nie dziwię, że zostałeś zszokowany zawartością płyty bo jak napisałeś to Twój debiut z tym zespołem ale nie ma się czym martwić bo ja miałem tak samo już na poziomie demo a później na debiutanckim albumie, który jest płytą black metalową inaczej.

Jak chcesz być jeszcze bardziej zszokowany to spróbuj podejście z drugą płytą bo przy niej nowy album to całkiem normalne granie.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Nucleator
Moderator globalny
Posty: 1726
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: LIPSK

#15

Nucleator 6 lata temu

Zakręcił się dzisiaj z parę razy debiut i w moim odczuciu on tylko pokazuje, jak beznadziejna jest The White Death. Min Tid Skal Komme to niezwykle złożone arcydzieło, które hipnotyzuje słuchacza od pierwszych minut. Dużo tu nietypowych rozwiązań melodyjnych, żeńskich wokali, są też partie fortepianu i gitary akustycznej, a co najlepsze, cały ten misz-masz powala. Fragmenter Av En Fortid to jeden z najpiękniejszych utworów, jakie dane mi było słyszeć. Nie boję się już w tym momencie napisać, że to jedna z najbardziej poruszających płyt w materii black metalu, jakie się ukazały. A nowa płyta nie ma nic, ma tylko kakofonię dźwięków jak w tym Lament of the Optimist. Dobra, została jeszcze druga płyta...
Ryszard pisze:
5 lata temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#16

Hajasz 6 lata temu

Nucleator pisze:
6 lata temu
Dobra, została jeszcze druga płyta...
No to przygotuj się na totalny szok. Zobacz sobie też kto na drugiej płycie zawitał w gości do zespołu. Jak przesłuchasz drugi album to trójka zyska inny pogląd na przestrzeni tych trzech płyt choć uważam ją ciągle za mocno zachowawczy album, który absolutnie niczym nie nie zaskoczył w stosunku do szalonej drugiej płyty.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Pioniere
Moderator globalny
Posty: 3967
Rejestracja: 7 lata temu

#17

Pioniere 6 lata temu

Krótko Biała Śmierć to największe "gówno", jakie słyszałem w tym roku. Nie warto tracić na to czasu.
Awatar użytkownika
Nucleator
Moderator globalny
Posty: 1726
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: LIPSK

#18

Nucleator 6 lata temu

Ano coś w tym jest @Pioniere, więc o niej w ogóle zapomniałem. Za to wałkowałem niedawno drugi album - kurwa, już pierwszy kawałek to taki rollercoaster, że nie wiem jak go opisać. Tu jakiś wstęp rodem z 8-bitowej gry, zaraz jakiś swing, potem gitarowy wiff i kobiece wokale. A to dopiero jakieś 2 minuty otwierającego kawałka. Całość to jeden pieprzony jazzowy odjazd jak po potrójnej dawce Mocarza, którego nie ogarniesz za Chiny i Kubę. Aż się dziwię, że tylu gości się zgodziło wziąć udział w nagrywaniu tego monstrum - nawet imć Hellhammer tu jest. Ja pieprzę, płyta w cholerę trudna do przyswojenia, ale już zastanawiam się nad zakupem, by kontemplować ją w zaciszu domowym na kanapie.
Ryszard pisze:
5 lata temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
Awatar użytkownika
Pioniere
Moderator globalny
Posty: 3967
Rejestracja: 7 lata temu

#19

Pioniere 6 lata temu

Ja wczoraj zrobiłem se kilka podejść do The White Death i jakoś nie porwało, a wręcz przy niektórych utworach czekałem, kiedy się to w końcu skończy. Ogólnie muza zrobiona na siłę, jakby pod silną presją wydawcy czemu bym się nie zdziwił w wypadku Peaceville. Zapewne chcieli stworzyć ponownie coś oryginalnego, niestety brzmi to tak nieudolnie, jak gra przedszkolaków obligujących instrumenty i siłujących się z odtworzeniem klimatu dawnych lat w nowej świeżej formie.

Black Metalu faktycznie praktycznie w tym zero, no może poza ww. okazjonalnym wokalem. Ze skojarzeń, jakie mi się nasunęły podczas tego kilkukrotnego odsłuchu, przyszły mi do głowy nieudolne próby stworzenia czegoś na miarę wczesnych gotycko-rockowych nagrań Nicka Cave, czy też jeszcze bardziej w post-punkowym odcieniu z the Birthday Party oraz nieco smętny klimat, niesamowitych post-rockowców z Bark Psychosis, tyle że im nie udało im się tu wcale owego klimatu uchwycić, wciąż drążąc na siłę te same nudne i jednostajne pitolące zagrywki, a już połączenie ww. stylistyki z BM-owym wokalem przypominającym nieco Clandestine Blaze, wytworzyło z tego zupełnie niezrozumiały dla mnie eklektyczny całokształt podążający w nieznanym kierunku, z którym mi wcale nie po drodze.
Awatar użytkownika
Pioniere
Moderator globalny
Posty: 3967
Rejestracja: 7 lata temu

#20

Pioniere 6 lata temu

DiabelskiDom pisze:
6 lata temu
i na koniec w końcu sprawdzam:
Obrazek

Spodziewałem się chyba odjazdu na miarę experymentalnych, awangardowych jazzmanów po tych wszystkich narzekaniach w wątku a tu w sumie całkiem przyswajalne, tylko sprawia wrażenie wrzucenia zbyt wielu rzeczy do jednego gara na raz.
Nie napisałem, że to trudne do przyswojenia, bo muza takiego Nicka Cave'a (nic jej nie ujmując) do takiej raczej nie należy, a w sensie, że to zwyczajne męczenie buły i granie na siłę, w którym nic dla siebie nie odnalazłem w przeciwieństwie do takiego debiutu, który mi się od razu spodobał.
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#21

DiabelskiDom 6 lata temu

Coś w tym jest, bo po przesłuchaniu całości stwierdzam, że na pewno do tej płyty nie wrócę. Szkoda mi czasu na przepychanie się z czymś co sprawia jak napisałeś wrażenie robionego na siłę i na zasadzie "wepchnijmy na małą powierzchnie jak najwięcej wszystkiego".
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#22

Hajasz 6 lata temu

Pioniere pisze:
6 lata temu
to zwyczajne męczenie buły i granie na siłę, w którym nic dla siebie nie odnalazłem w przeciwieństwie do takiego debiutu, który mi się od razu spodobał.
Taki debiut został nagrany ponad 20 lat temu i już wtedy rozwalał szczęki.

Fleurety nigdy nie należało do płodnych zespołów i chyba dobrze bo gdyby nagrali tyle płyt co Ulver albo chociaż połowę to obawiam się, że graliby już tylko antymuzykę.

Mamy 2017 rok i taka oto zapomniana i podupadła Peaceville, która jeszcze trzyma Autopsy i Darkthrone postanowiła przypomnieć kilka zapomnianych zespołów i tak najpierw poszedł Khold, który nagrał kolejną taką samą płytę z nową okładką a teraz przyszła pora na Fleurety.

Na samym początku pisałem, że ta współpraca szybko się komuś czkawką odbije i tak oto otrzymaliśmy płytę zagadkę, która ani nie przypomina debiutu, drugiej płyty też tylko taki właśnie album, który zapewne ani jednych ani drugich nie zadowala.

Pytanie tylko co powinien Fleurety zagrać ?
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#23

yog 6 lata temu

Ten wokal z pierwszej EP-ki to rzeczywiście jest ostra jazda, takich pisków to chyba nigdzie indziej nie ma. To jest tak paniczne wycie, jakby jakąś laskę nagi typ z nożem po ciemnym parku gonił ;p Sprawdza się świetnie. Aż wierci w uszach.
Wędrowycz pisze:
6 lata temu
Owszem, miał krótki epizod w Mayhem, ale coś nie pykło zdaje się między nim a resztą zespołu i stąd nie za długo zasilał szeregi kapeli.
A dokładniej to przeprowadził się do Anglii :P
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#24

yog 5 lata temu

Wychodzi reedycja kultowego debiutu Fleurety, który - nie bójmy się to powiedzieć - jest płytą genialną i wyprzedzającą swoje czasy (a gdyby ich wtedy nie wyprzedziła, dziś by tych czasów pewnie nie było!).

Min Tid Skal Komme został zremasterowany i pojawi się po raz pierwszy na winylu z oryginalną okładką, a nie jakimiś bohomazami zamiast okładki!!! Będzie też wersja CD, jeśli ktoś taką przedkłada nad doznania estetyczne płynące z winyla. Odpowiedzialna za to wydawnictwo jest Peaceville, a jego premiera nastąpi 25 stycznia 2019 roku.

Obrazek
A remaster of the 1995 studio debut from boundary-pushing Black Metal purveyors Fleurety.

Following on from the ‘Black Snow’ demo in 1993 and the A Darker Shade of Evil 7” the following year, the band quickly refined their at times chaotic sound and presented their debut masterpiece to the world, in the shape of the full-length release, Min Tid Skal Komme; an exquisite journey through dark and often introspective soundscapes.

Min Tid Skal Komme was originally recorded at Panser studios in Norway & has been remastered by longstanding partner of the band, Greg Chandler (Esoteric).

This vinyl edition features the cover artwork from the album’s original release.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Wędrowycz
Administrator
Posty: 6054
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Warszawa

#25

Wędrowycz 4 lata temu

Właśnie leci sobie "Min Tid Skal Komme" i faktycznie, ten album patrząc na rok wydania musiał kiedyś robić niezłe wrażenie na scenie, bo jest mocno progresywny jak na te czasy. Mnie cholernie się podoba i odkąd usłyszałem go pierwszy raz, to trafił na listę (stosunkowo obszerną patrząc z perspektywy czasu) najlepszych wydawnictw z Norwegii. Szalenie urozmaicony, zagmatwany i bogaty w dźwięki materiał. Wokalnie też bardzo dobry, choć ja tam jednak zawodzenia pani Hansen bym osobiście wyjebał, bo mnie nie przekonują.

Tak swoją drogą widzę, że w sprawdzaniu dyskografii Fleurety utknąłem po 2000 roku i potem tylko sprawdziłem jeszcze tylko epkę "Fragmenta cuiusvis aetatis contemporaneae", a więc trzeba będzie nadrobić braki.
Odium Humani Generis
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#26

DiabelskiDom 4 lata temu

To ścisły top zakręconej, blackowej Norwegii. Na równi z Written in Waters Ved Buens Ende czy Międzynarodówką DHG a w odpowiednich okolicznościach nawet lepsze ;)
Panzer Division Nightwish

Wróć do „Black Metal”