Masz oryginał waszmość? Jeśli tak to skąd zdobywałeś? Na Discogs widziałem jakieś sztuki ale jednak jeśli jest to do kupienia w Polsce to wolałbym tak.TITELITURY pisze: ↑6 lata temuw booklecie jest napis "your feeble seek of truth will lead you nowhere..." o ile dobrze pamiętam
Znam kilka, chociażby Neurosis czy Esoteric. Oczywiście mowa o muzyce i oprawie artystycznej wydawnictw.TITELITURY pisze: ↑6 lata temuWydaje mi się, że to zależy od podejścia do muzyki. Tak jak z amerykańskim kinem klasy Z np., albo się to lubi, albo nie, a jeśli tak, to nastawia się na kicz. Ja wychodzę z założenia, że kicz jest nieodzowną częścią metalu i pokrewnych, nie traktuję tego jako sztuki wysokiej i nie oczekuję jakichś pobudzających intelekt fajerwerków, dlatego takie zespoły jak bmss trafiają do mnie w stu procentach. Ale jeśli ktoś do całego tego rzępolenia podchodzi poważnie, to rzeczywiście może się przejechać. Tylko... pokażcie mi zespół metalowy, gdzie nie ma kiczu. Muzycznie, bądź wizerunkowo.
To nie do końca tak moim zdaniem - to nie brzmi jak wprost z lat 70 tylko właśnie jak nagrane teraz, ale z zachowaniem tych samych technik, użyciem sprzętu mającego pół wieku itp. I ten wiek sprzętu tutaj bardzo słychać, co nadaje temu taki troszkę blackowy sznyt w stylu vargowego "dajcie mi najgorszy mikrofon, jaki macie".DiabelskiDom pisze: ↑6 lata temuprodukcją nie stylizowaną na lata 70te a brzmiącą jak wprost z lat 70tych?
się zgadzam. To nie jest kolejny "occult rock". BMSS korzysta z narzędzi occult rocka, tj. mamy te typowo brzmiące gitary, klawisze, "chórki" mówiąc w dużym uproszczeniu, ale jest to zbyt jednostajna muzyka, repetytywna jak black metal ( nie wspominając o wokalu ), czym zdecydowanie się od zespołów grających ten gatunek różni. Zresztą, co tu dużo mówić, ja occult rocka nie lubię ( z wyjątkiem Jex Thoth ), a tego słucham z przyjemnością, zatem coś musi być na rzeczy.To nie do końca tak moim zdaniem - to nie brzmi jak wprost z lat 70 tylko właśnie jak nagrane teraz
Skoro nazywasz śmierdzący pierd po meksykańskiej fasolce powiewem świeżości to jak wysiadam bo pomyliłem transport.
Ostatni duży Ghost jest wyjebany w kosmos, helooł
To weź sobie włącz raz jeszcze "From the Pinnacle to the Pit" albo "Deus in Absentia" a potem uklęknij i przemyśl to, co napisałeś
Także trzeba śledzić temat.Cześć,
Złożyłem zamówienie, ale jeszcze nie mam potwierdzenia. Nie mniej myślę, że raczej nie będzie problemu, abyśmy mieli jednocześnie trzy tytuły w distro.
Pozdrawiam
Greg
Haha miałem tak samo. Jak chcę sobie muzykę taneczną zapuścić, to sobie włączam Modern Talking czy Trans-X, a nie jakieś casio pop-rock. Takie My Love to aranżacyjny syf i bajzel. Proponuję ankietę co gorsze: Ghost czy Black Magic SS
Hahah no coś Ty stary, zwyczajnie tyle tam zajebistości, że aż Ci wyjebało korki Jak często ktoś nagrywa połączenie black metalu, rock & rolla, szwedzkiego rocka progresywnego, Boney M z Modern Talking, na synthwave'owym klawiszowym bassline i funkującym basem? Funkujący bas w NS. Złoto. Ten kawałek jest zaaranżowany przepięknie. Plus do tego wokal jak połączenie GG Allina z Frankiem Kimono. Nie pojmuję, jak można się tym nie zachwycać.Nucleator pisze: Takie My Love to aranżacyjny syf i bajzel. Proponuję ankietę co gorsze: Ghost czy Black Magic SS
Nuda jak wszystkie inne retro psychodele i poza hype po udostępnieniu mastera płyty każdemu z prawami do wydania, chyba już każdy zapomniał Mi się wracać nie chciało. Black Magick SS jest bardzo oryginalny, a reszta tego typu kapel - nie bardzo. Dla mnie to diametralna różnica i słucham sobie z radością Spectral Ecstasy od 4 dni. Inni się starają odtworzyć dawne czasy z pożółkłych zdjęć i zszarganych taśm, a Black Magick SS za pomocą nazistowskich artefaktów wysyła w przeszłość ekspedycję naukowców