Na której stronce BC, bo chyba nie na powyższej? Tam wciąż tylko dwa utwory, co nie zmienia faktu, że w necie już jest.
Tak na gorąco po kilku odsłuchach: Niestety Nordkarpatenland nie robi mi tak dobrze, jak zajebisty debiut. Jest nieźle, ale jakoś od razu to nie zaskakuje. Przedstawiając niby podobny miks klasycznych form Metalu w wysublimowanie eksperymentalnym połączeniu z Folkiem, w którym to debiut brzmiał znaczniej świeżo — tu mamy niby częstsze wariacje, gmatwaninę form, która się po mojemu odbija nieco na przyswajalności i budowaniu klimatu. Być może album potrzebuje więcej odsłuchów, by się z nim oswoić, ale to już czas pokaże.
Jakaś dziwna to płyta. O black metalu można całkowicie zapomnieć no chyba, że w tekstach są Baba Jagi i przyjaciele wesołego diabła.
Porównanie do radosnego okresu Darkthrone kompletnie z dupy bo nawet Underground Resistance to poważne granie a na nowym Malokarpatan odnoszę wrażenie, że zabawa jest od początku do końca. Sporo heavy i speed grania, melodie, których nie powstydziliby się bracia Gallagher z Oasis. Wokalnie mocno pod kultowy Master's Hammer z tym, że u nich nawet żarty wychodziły na poważnie a Malokarpatan po prostu drze z nas łacha.
Oj dziwna to płyta ale jako całość bardzo fajne granie i wyszła taka heavy metalowa Mgła. Na imprezkę, do browarka czy grilla muza pierwszorzędna,jako black metal, sorry ale wyszedł żart.
A mi podoba się bardziej od debiutu. Jest bardziej heavy, gdzieś tam pojawia się syntezator, gościnnie swoje dołożył Necrocock. I tak, zgodzę się z Hajaszem, że jest niepoważnie, nawet bardziej niż na jedynce, ale to, co dla niego zdaje się być wadą, dla mnie jest - zgodnie z moim podejściem do tej muzyki - atutem. Jeszcze mniej spinania dupy, jeszcze więcej jaj tylko na plus. Nie lubię heavy metalu, z kolei rasowy black mnie już w większości przypadków nudzi, a najnowszy Malokarpatan stoi tu okrakiem, co sprawia, że nie mogę się od tego albumu oderwać i jak tylko pojawi się u nas na materialnym nośniku, wciągam. Kto tę kapelę miał polubić już zdania nie zmieni, podobnie jak ten, któremu nie podeszło już to, co zaprezentowali na jedynce. Kapela inspirująca się w dużej mierze Master's Hammer, podzieli z Czechami los także w kwestii fanów. Garstka będzie to uwielbiać i każdą płytę łyknie bez zbędnych ceregieli, a dla reszty pozostanie to kicz lub coś na jego granicy. Dla mnie, co już pisałem w "czego właśnie słuchasz" - jedna z najlepszych tegorocznych płyt, przy czym na ocenę wpływ ma nie tylko muzyka, ale i tematyka i podejście do tematu.
Nowy album choć inny niż debiut to tak samo zajebisty. Dużo tu staroszkolnych klimatów heavy i speed, ale pozostały dobre wstawki filmowe, klimacik typowo słowiański. Podobnie jak TITELITURY nie przepadam za heavy metalem, ale mnie twórczość Malokarpatan bardzo pasuje. Choć nie wiem sam czy chciałbym ich oglądać na żywo, to chętnie raz na jakiś czas odpalę sobie to ich przyjemne granie. Moim zdaniem ten magnes, który tak przyciąga mocno wielu metaluchów to ten specyficzny klimat, kojarzący się z Janosikiem, góralami, diabłami, chlaniem na umór w obskurnych chatach itp. itd. to luźne skojarzenia, żeby łatwiej było ogarnąć o co mi chodzi.
Zapewne "Nordkarpatenland" znajdzie się także w moich podsumowaniach tegorocznych wydawnictw.
Mi to się te dwa kawałki promujące podobają bardziej niż debiut, ale na ocenę całości za wcześnie, bo tylko raz słyszałem. Na żywo są bardzo spoko, szczególnie jak już trochę się rozkręcą i bez spiny grają.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Zajebisty, pozbawiony napinki album, choć kilka przesłuchań potrzebowałem, by w pełni docenić zawarte na nim kompozycje. Zgodnie z tym, co muzycy w wywiadach prawili, sporo tu wpływów heavy, mamy tu nawet umiejętnie użyte syntezatory rodem z wydawnictw Triarchy, choć tego przepitolonych melodyjek z Nedlho po púlnoci opacha sa doplazila z dzíry do dzisiaj nie mogę strawić. Nie zgodzę się jednak, że nie ma tu black metalu, bo w niektórych kompozycjach jest go sporo, jednak jest on wymieszany z elementami NWOBHM, rock'n'rollem z wczesnych płyt Venom czy Black Sabbath. Same kompozycje są dużo lepiej napisane, nie ma tu zbędnych riffów czy uderzenia w werbel. No i te intra nadają im właśnie takiego specyficznego, wiejskiego klimatu. Dlatego summa summarum to bardzo dobra pozycja, a jeśli już Hajasz wspomniał o Darkthrone, to napiszę tylko, że muzyka tych Rumcajsów bije na głowę każdy album Fenriza wydany w XXI wieku.
Ryszard pisze: ↑5 lat temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
Nucleator pisze: ↑7 lat temu
a jeśli już Hajasz wspomniał o Darkthrone, to napiszę tylko, że muzyka tych Rumcajsów bije na głowę każdy album Fenriza wydany w XXI wieku.
Czemu? Poza Arctic Thunder, który naprawdę wyszedł im bardzo dobrze, to nie łapię tej wizji rachitycznego heavy, jaką Fenriz proponuje na Cult is Alive czy stanowczo za długim Underground Resistance? A naprawdę polubić chciałem, bo Fenriza szanuję za dokonania artystyczne i jego audycje radiowe. Wolę takie proste granie do śledzia i bimbru jak Malokarpatan.
Ryszard pisze: ↑5 lat temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
The Underground Resistance moim zdaniem akurat jest średnie, jeszcze gorsze było Dark Thrones & Black Flags i FOAD też przeciętne, ale parę hitów tam jest i tak - Hiking Metal Punks czy Raised on Rock i Canadian Metal. The Cult is Alive w sumie gdybym nie posiadał to bym pewnie nic nie stracił, ale jakoś wpadło w ręce.
Circle the Wagons jest znacznie lepszy od Arctic Thunder, dojebana jest ta płyta po maksie (kawałki Fenriza praktycznie wszystkie 10/10) i jak dla mnie to jest najlepsza płyta Darkthrone po A Blaze in a Northern Sky Tylko pewnie trudno się tego słucha, jeśli nie lubisz Discharge (o ile tak się da) ;D Niesamowicie pozytywną energię ma ta płyta.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Nordkarpatenland debiutu nie przebił, ale jest to druga kapitalna płyta od tej świetnej kapeli. Mocno im kibicuje. Zapowiadany bardziej heavy metalowy charakter sprawdził się wyśmienicie, a przyznam że trochę się tego obawiałem.
"Ze słowackim Malokarpatan rozstał się dotychczasowy wokalista Temnohor. Kapela nie rezygnuje jednak z dalszej aktywności przewidzianej na 2018 rok, wokalami zajmie się bowiem HV. "
Takie info od kejos vejlut poszło. Szkoda, szkoda.
if you can find it on the internet, it's not underground.
Ja postanowiłem znowu zmierzyć się z "Nordkarpatenland" i mam dokładnie to samo spostrzeżenie co jak wyszedł. Jest to słabszy album niż Strzygowe Dni. Jest o wiele więcej speedu i heavy (to znaczy jest tam w ogóle sporo speedu i heavy w przeciwieństwie do debiutu) i chociaż w teorii ten zabieg powinien się udać to w praktyce nie pykło do końca. Ogólnie słucha się dobrze, album nie zmusza nas do wyłączenia, jest sporo momentów gdzie kopyto samo chodzi jak ręka u Tuchlina ale im dalej w las tym bardziej mam wrażenie, że ta muzyka nie wypłynęła z potrzeby serca tylko i wyłącznie a z jakiegoś wyrachowania, że tak pograć to teraz będzie bdb. Debiut był o wiele bardziej naturalny, brudny i utytłany a to nowe wydaje się przy nim jakieś takie wypolerowane.
Panzer Division Nightwish
yog6 lat temu
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja:8 lat temu
yog
Na Halloween wyjdą na winylu: Nordkarpatenland oraz reedycja Stridžie Dni.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
yog6 lat temu
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja:8 lat temu
yog
Taka małą EP-eczka z materiałem, który ukazał się w 2017 na kompilacji Samhain Celebration MMXVII.
Cesta podzemnými sálami Kovovlada
Opowiada historyjkę, będącą słowiańskim odpowiednikiem mitu o Persefonie:
Thematically it deals with Kovovlad, a spirit of the underworld and its treasures known from Slovakian folktales. Similar to the myth of Hades and Persephone, Kovovlad abducts a maiden from the world above, to imprison her in his subterranean kingdom.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
yog5 lat temu
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja:8 lat temu
yog
Wróciłem sobie ostatnio i chyba mi się jednak bardziej podoba heavy metal z dwójki, choć na Stridzie Dni klimat zajebisty i sample cudowne. Mówiłem też @DD, że mi te blaczury ichnie tam też ciutkę jedynkę Negative Plane przypominają czasem (tylko w dużo łatwiej strawnej formie).
Malokarpatan dziś dużo lepszy gig zagrał, niż przed Angel Witch, show pierwsza klasa, gitarzysta geek w czarnej pelerynie z czerwoną podbitką, koszulką Blasphemy - Blood Upon the Altar i odwróconym nietoperzem na gitarze - wspaniały image, reszta nie gorzej, choć chyba Ron Jeremy zgolił wąs? Haftowany kaftan zachował i to najważniejsze.
Jeśli idzie o te zmiany to ja już się pogubiłem, czy ten wokalista to u nich jest cały czas, czy tylko dziś do Łodzi wpadł? Czy to nie on od nich odszedł po premierze Nordkarpatenland? Bo wygląda na to, że gitarzysta się zmienił (teraz blondyn).
Chłopaki się ewidentnie czują świetnie u nas (przynajmniej w Magnetofonie) - czy to krzyczeli napierdalać! czy dziękowali bardzo, wyglądało to na maksa szczerze i nie było już jak we wrześniu 2017, że pierwsze kawałki to było badanie gruntu. Tutaj od początku jechane na pełnej piździe, zagrzewanie publiki cały czas, a ta odwdzięczała się choćby nuceniem co niektórych fragmentów, jakby to był gig jebanego Satyriconu.
Po wydaniu nowej płytki nie zwalniają tempa, a nie zdziwiłbym się, gdyby jeszcze najlepsze było przed nimi.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
yog5 lat temu
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja:8 lat temu
yog
Już wiem o co chodzi, wokalista faktycznie odszedł i jego miejsce zajął niegdysiejszy gitarzysta, przybierając jednocześnie image identyczny, co wcześniejszy śpiewak
W ogóle - zwróciliście uwagę, że na Stridzie Dni jest automat? Ja nie. Ten właśnie typek go zaprogramował.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Ta, też to właśnie wczoraj wyczaiłem. Na gigu mieliśmy dobrą zagwozdkę, bo niby wszyscy wiedzieli o tej zmianie w składzie ale na stówkę nikt nie potwierdził, że to Temnohor, bądź na stówkę, że nie on
Słucham sobie dzisiaj i wczoraj Nordkarpatenland i kurde no, to jest naprawdę fajna płyta, ale debiut bardziej mnie jara. To się już chyba nie zmieni. Grunt, że z jednego i z drugiego poleciało sporo. Kýho besa mi to tá stará ohyzdná striga do pohára nalála!!!
yog pisze: ↑6 lat temu
Taka małą EP-eczka z materiałem, który ukazał się w 2017 na kompilacji Samhain Celebration MMXVII.
Cesta podzemnými sálami Kovovlada
Opowiada historyjkę, będącą słowiańskim odpowiednikiem mitu o Persefonie:
Thematically it deals with Kovovlad, a spirit of the underworld and its treasures known from Slovakian folktales. Similar to the myth of Hades and Persephone, Kovovlad abducts a maiden from the world above, to imprison her in his subterranean kingdom.
8 kwietnia 2019 roku pojawi się na 7" sumptem rumuńskiego Sun & Moon Records.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Trzeci album Słowaków będzie nosił tytuł Krupinské ohne i ma go zamiar wydać ponownie Invictus (przy współpracy z The Ajna Offensive). Premiera 20 marca 2020 roku. W międzyczasie jakieś reedki winylowe mają być.
Malokarpatan guitarist Adam says of the album:
“Krupinské ohne (The Fires of Krupina) is a concept work dealing with real and magical events that took place during 17th century in the town of Krupina. A coven of witches operated here and instilled fear in the area that has eventually led to their fiery deaths upon the pyres of Catholic Church. Adjusted to the conceptual nature of the album, the music is inspired by the specific mystique and adventurous spirit of 70s progressive rock albums, while still remaining true to its roots of Iron Curtain style obscure black/heavy metal.“
Destroy their modern metal and bang your fucking head
yog5 lat temu
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja:8 lat temu
yog
Drewniany boxik wszystkich albumów z okazji obwieszczenia info o zakończeniu nagrań 3 płyty zapowiedziano:
The album is out next March and to compliment the release, Invictus will also make an extremely special, handmade limited wooden boxset that will feature all three full length albums, a t shirt, cast metal pin, patch & poster!
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Przy okazji, angielskie tłumaczenia tytułów z Krupinskéch Ohni (odmiana własna):
Tracklista:
1. V brezových hájech poblíž Babinej zjavoval sa nám podsvetný velmož (In Birchen Groves Near Babiná, the Netherworld Magnate Has Been Appearing to Us)
2. Ze semena viselcuov čarovný koren povstáva (From the Semen of the Hanged, a Magical Root Arises)
3. Na černém kuoni sme lítali firmamentem (Upon a Black Horse We Rode the Firmament)
4. Filipojakubská noc na Štangarígelských skalách (Walpurgis Night on the Štangarígel Rocks)
5. Krupinské ohne poštyrikráte teho roku vzplanuli (The Fires of Krupina Have Been Set Ablaze Four Times That Year)
Destroy their modern metal and bang your fucking head
yog5 lat temu
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja:8 lat temu
yog
Nowy kawałek, Filipojakubská noc na Štangarígelských skalách:
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Jakoś mnie w przeszłości omijała przyjemność z bohaterami tematu, to się zaznajomiłem, a że wydali nowy album to od niego właśnie zacząłem. Ciekawe granie, takie w sumie ciut niezobowiązujące, ciut potupajcze, ciut melodyjne - myślę sobie: ni chuj nie w moim stylu - ale mimo wszystko, siadło. Melodyjki nie jakieś naiwne, tylko całkiem wciągające w tym swoim swojsko-wirtuozyjnym "luzie". Generalnie fajnie się słucha, zwłaszcza tych zawiłych partii gitarowych.
Belzebóbr pisze:
a ja jak najbardziej słucham muzyki z tidala i spotifaja, o wiele lepsze to i poręczniejsze niż słuchanie z jakichś śmiesznych CDków. Przynajmniej można się do głośnika na bluetooth podłączyć
Jeszcze lepsze płyciwo od poprzedniego. Pierwszy był taką nieco podrasowaną wersją Krolok. Znając już te kapelę, posłuchałem "Striznich Dni" i wyraźnie słyszę podobieństwa. Druga, to już odejście od naśladownictwa Norwegii na rzecz naśladownictwa tego ponoć "prawdziwego" black metalu lat 80. Wiadomix. Ale tu muzycy poszli dalej. Swobodnie poruszają się pomiędzy Bathory, a Darkthrone z obecnych czasów, a to wszystko podrasowane elektroniką AS'a wyraźnie przypominającą to, co można usłyszeć na Remmirath. Obok tego tamburynki ( tak chyba nazywa się ten bębenek z dzwoneczkami, którym bili mnie za komuny w przedszkolu na rytmice), a wszystko zgrabnie pospinane melodyjkami granymi na gitarze. Zespół poszedł do przodu, mniej tu naśladownictwa, więcej inwencji własnej, zabawy dźwiękami. Wszystko bardzo czilautowe.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
yog4 lata temu
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja:8 lat temu
yog
Przyłączam się do zdania, że Krupinské Ohne to może być najlepszy album Malokarpatan. Nie wiem tego jeszcze na pewno, bo słyszałem go jedynie raz (właśnie leci drugi), ale zdaje się, że tym razem jest tu jeszcze więcej Bathory, jeszcze więcej Master's Hammer, a pierwszy, 13-minutowy, doomowy opus V brezových hájech poblíž Babinej zjavoval sa nám podsvetný velmož to piękne wspomnienie szwedzkiej jednoosobowej hordy z czasów w okolicach Twilight of the Gods ze szczyptą Hammerhearta. Co prawda po początkowym zachwycie mój entuzjazm z czasem minimalnie opadał, ale zrzucam to na karb tego, że byłem zmuszony słuchać z przerwami i nie mogłem w pełni zaabsorbować się pochłaniając te długaśne kompozycje, z których najkrótsza ma tu niemalże 7 minut.
Tak pierwszofalowo jeszcze nie grali.
Skoro jednak tyle się rozpisałem o podobieństwach, to jestem też zmuszony zaznaczyć, że nie brzmi to jak ktoś inny, a są to jedynie echa czasów minionych przebijające się przez ich własną tożsamość, wynikające jak najbardziej z tego, co panowie Cygański Ron Jeremy i Wąsaty Chochlik grali na wcześniejszych albumach.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Dla mnie zdecydowanie najlepszy album zespołu. Jak wyszedł to słuchałem kilka dni z rzędu po kilka razy z rzędu i za każdym razem podobało mi się bardziej. Teraz zrobiłem sobie wakacje od Krupińskich Ogni, bo i inne rzeczy się napraszają o słuchanie, ale za jakiś czas znowu pewnie będę tłukł. Płyta jest zajebiście napisana, kiedy leci to człowiek nie zastanawia się nad tym, czy te kawałki trwają po 10 minut czy po 2-3, bo absorbują i wciągają niesamowicie. Czerpią garściami z ejtisowego metalu, czerpią z Bathory, nawet gdzieniegdzie słyszę klimaty Mortuary Drape; ten zakurzony, łańcuchowy heavy metal prosto z krypty.
Tak obsobaczony przez @Pioniere'a zamykający całość numer podoba mi się chyba najbardziej, na równi z otwieraczem. Te koślawe wokale są cudowne
Do debiutu podchodziłem kilkukrotnie i za każdym razem się odbijałem dlatego tez dwójeczkę olałem, a do przesłuchania trzeciego albumu nakłonił mnie @DiabelskiDom i podobie mnie się ta płyta, ale jeszcze bardziej podobie mnie się chyba druga, którą też przesłuchałem. Chyba bo słuchałem jej tylko raz, ale hejvi metalowych riffów jakby więcej niż na trójce. Będę słuchał dalej bo zwyczajnie zaskoczyło. Jajcowe granie, staro-szkolne, ale jakże świeżo podane w bathorowo-darkthronowym sosie.
yog4 lata temu
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja:8 lat temu
yog
Różnica między Nordkarpatenland a Krupińskimi ogniami jest taka, że o ile ten pierwszy to symbolicznie podszyty folkiem blackened heavy metal, o tyle ten drugi (jako ich album - trzeci) to bardziej symbolicznie podszyty folkiem doom z blackowym wokalem. Przy okazji potwierdzę opinię Dudusia, przynajmniej po części, znaczy się - najlepsze są utwory pierwszy i ostatni, z tym że pierwszy jednak w mej opinii lepszy. Reszta natomiast zyskuje z każdym przesłuchaniem. W tym pierwszym utworze albumu znajdziemy również moment zapożyczony z pierwszego Kata, fragmentu 666, refrenu, w którym Roman śpiewa Szatan, szatan.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Dla mnie oni byli zajebiści już od debiutu, ale na nówce przeszli samych siebie Zdecydowanie najczęściej słuchana przeze mnie płyta w tym roku. Do tego ze świetnymi tekstami - zdecydowanie polecam słuchać z bookletem w ręku. Mnie tam jedynie utwór nr 3 podchodzi delikatnie mniej niż pozostałe, ale są to różnice dosłownie marginalne, całość jest super od początku do końca. Zachęcam do lektury recenzji, do której link poniżej.
Dobra recka, chyba najlepsza z tych, które popełniłeś, a ja przeczytałem. Co do warstwy tekstowej, to polecam jeszcze wywiad z Bardo, w którym trochę pisze się na ten temat.
Nadszedł najwyższy czas odpalić i sprawdzić w końcu "Krupinské ohne". W sumie sam nie wiem dlaczego tak długo się wstrzymywałem, ale tak nie raz miałem z czymś co już podskórnie czułem, że wkręci mnie z miejsca...i się nie pomyliłem. Ten zespół uważam za swoisty fenomen. Panowie czerpią garściami z bardzo dobrych wzorców muzycznie, w tym z Master's Hammer czy Bathory, do tego przyprawiają to wszystko swoim regionalnym folklorem, pięknymi oprawami graficznymi i odpowiednim poziomem kompozytorskim. Do niczego nie można się przyczepić. Wchodzi jak zimny napój w upalny dzień. Jak się zamknie oczy to wręcz maluje obrazy i wyświetla film. Nie wiem sam, czy jest to ich najlepszy album, ale z całą pewnością wszystko jest tu zapięte na ostatni guzik.
Pobieżnie przeczytałem powyższy wywiad w Bardo, który tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że panowie nie tylko muzycznie, ale i pod kątem konceptu mają pomysł i grzebią głęboko i dookoła w swoich legendach, mitach i ludowych opowiadaniach, ale nie tylko...Faktycznie trzeba będzie trochę głębiej wniknąć w warstwę tekstową, bo ta zapowiada się po raz kolejny bardzo ciekawie.
U mnie będzie to jeden z kandydatów do płyty roku z całą pewnością.
Dla mnie ewidentnie ścisły TOP, czołówka najlepszych materiałów jakie słyszałem w tym roku. Rozbudowana, przemyślana muzyka, naturalnie płynąca i świetnie zaaranżowana. Jeszcze jak się dużo słucha to zostają w głowie te słowackie teksty, np o tym podsvetnym velmozu, co nam się zjavował, czasem jako cernosersty cap a innym razem w podobie mladzenca w cervienych satach uhyrskich (dla niewtajemniczonych - o podziemnym panie, co to czasem jako czarny kozioł a innym razem jako młodzian w czerwonych ciuszkach węgierskiej szlachty się objawia ) i w ogóle człowiek się maksymalnie wkręca w przedstawianą historię krupińskich, XVII-wiecznych czarownic.
In stock next Monday, October 18th & available for order now! Represses of Malokarpatan Nordkarpatenland LP on regular black vinyl and limited olive green and Krupinské Ohne LP on regular black vinyl and limited Halloween orange vinyl! Stridzie Dni LP also available on regular black vinyl & limited red! US hounds, all three LPs will be available from our friends at The Ajna Offensive also!
O jaka dobra wiadomość. Ciekawe, czy dotrze coś z tego nakładu re-presu do Polski, czy trzeba od razu zamawiać od Invictus Prod., jak sądzicie?
yog3 lata temu
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja:8 lat temu
yog
One chyba cały czas w miarę dostępne, przynajmniej dwa pierwsze, a jak nie to na pewno gdzieś się znajdzie.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
yog3 lata temu
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja:8 lat temu
yog
Panowie ujawnili, że sporo sampelków na Stridžie Dni jest wziętych z twórczości słowackiego kompozytora (m. in. muzyki filmowej) nazwiskiem Svetozár Stračina, który to, cytując opis dokumentu o nim z filmwebu: "znacząco przyczynił się do powstania bogatego etnomuzykologicznego repertuaru, i skomponował wiele muzyki filmowej". Album ten jest mu zresztą dedykowany.
Destroy their modern metal and bang your fucking head