Dobra, już jestem po Satyricon to trochę opiszę wrażenia:
- Fight the Fight - jakiś tam metalcore chyba, nie interesowało mnie to zbytnio, pod koniec setu podjąłem męską decyzję i poszedłem się odlać
- Suicidal Angels - na początku publiczność trochę nieśmiała, ale od połowy gigu był czysty ogień. Do thrashera mi daleko, ale słuchając tych ostrych, ciętych riffów i tego wokalu na żywo rozbudziła się we mnie agresja. Zajebisty koncert.
- Satyricon - tutaj już była totalna zajebioza. Kawałki z płyt od Volcano wzwyż to koncertowe szlagiery. Pasuje mi to wcielenie, i z tego co zauważyłem na koncercie, to nie tylko mi
przy Mother North i Fuel for Hatred było totalne piekło. Satyr zadowolony, Frost też i publika skandująca "SATYRICON SATYRICON" Jeden z najlepszych koncertów na jakich byłem.