Baron Blood ma 4 ręce, skoro to jakby dwa basy?
Baron Blood ma 4 ręce, skoro to jakby dwa basy?
Wiem o co Ci chodzi. Chciałem tylko to jakoś najprościej jak to możliwe wyjaśnić.
Ja pamiętam zawodzenie starych metalowców, że Immolation upadło, bo zajebało brutalną płytę której nie mogli ogarnąć. Oczywiście brzmienie może się nie podobać, na początku faktycznie można się odbić - ja przynajmniej się odbiłem, ale to dlatego, że byłem znowu małolat nienawykły do takiej intensywności dźwięku. Płyta jest bardziej wymagająca, również przez to, a przy okazji numery są chyba najbardziej złożone w historii zespołu. To, wraz z nieprzystępnością brzmienia dało potwora, który miażdży kości. Ale ktoś to może odbierać inaczej. Przy okazji mógłbym się pokusić się o drobną złośliwość, że to może ze słuchem już po prostu coś nie tak, bo sprzęt pewnie masz fajny. Notabene - mnie nie przekonuje już brzmienie Unholy Cult, w ogóle sama płyta, przy dwóch poprzednich, to już takie miłe granie i nie ogarniam kultu wobec piątej płyty. Chyba chodzi o to, że nie trzeba się przez nią przebijać, prostsza i bardziej przebojowa. Brzmienie też takie standardowe, nie czuję ekstremy.Hajasz pisze: ↑6 lata temuAle oczywiście, że tak jest. Przecież to jedna z najgorzej nagranych płyt zespołu !!! Ja raczej nie pamiętam zachwytów nad tym albumem właśnie z powodu katastrofalnej produkcji. Chyba tylko Mystic Art chwalił płytę ale oni w recenzjach chwalą wszystko nawet największe gówno.
Piszesz, że brzmienie ciężkie a to dlatego, że wywalili na przód całą sekcję basową a dodatkowo pan obsługujący gałeczki stworzył basową perkusję.
Efekt tego taki, że praktycznie niesłyszalne są gitary i całość buczy. O wysokich tonach można zapomnieć, talerze nie istnieją, a nienaturalnie brzmiące bębny basowe jeszcze bardziej zbasowane to jakaś maskarada.
Przy tak skomplikowanej muzyce jaką nagrał Immolation na tej płycie produkcja ma olbrzymie znaczenie. Niestety ale z powodu jak pisałem wcześniej braku wysokich tonów otrzymaliśmy buczącą i pierdzącą ścianę dźwięku, która skutecznie mnie odrzuciła od tej płyty.
Acha, aby było jasne nie oczekuję od Immolation perfekcyjnie nagranych płyt ale takich, które dają mi radość słuchania a nie kaleczą mi słuch.
Całe szczęście, że muzycy wyciągnęli wnioski z fatalnej produkcji płyty i o całe lata świetlne poprawili brzmienie na kolejnych dwóch płytach.
Gdyby taka płyta wyszła z logiem jakiegoś debiutanta to byłby krótki kaszel i płyta zostałaby zjechana ale, że to Immolation to trzeba jakoś na siłę zrobić z porażki sukces. Podoba wam się, nie przeszkadza wam jakość dźwięku to okej. Wasz cyrk i wasze małpy. Ja jednak wolę Unholy Cult, która owego diabełka na wzgórzu brutalnie zepchnęła w przepaść.
Czy aby na pewno ?deathwhore pisze: ↑6 lata temuDwunastka to właśnie taka wersja 8 w przypadku standardowej ilości strun, a nie potrójne struny.
Gdybyś był na tyle rozsądny potraktował byś to jaką daleko idącą przenośnie.
Nie zgodzę się, brzmienie moim zdaniem jest akurat dobre - takie selektywne, ale i brudne przy tym. No i czy z Unholy Cult nie trzeba się męczyć na początku, to też nie jestem taki pewien - są załamania tempa, riffy, a kompozycje są dość długie oraz nieoczywiste, może poza Wolf Among the Flock. Dla mnie na obecną chwilę to jedna z najlepszych pozycji w całej dyskografii Immolation.deathwhore pisze: ↑6 lata temuNotabene - mnie nie przekonuje już brzmienie Unholy Cult, w ogóle sama płyta, przy dwóch poprzednich, to już takie miłe granie i nie ogarniam kultu wobec piątej płyty. Chyba chodzi o to, że nie trzeba się przez nią przebijać, prostsza i bardziej przebojowa. Brzmienie też takie standardowe, nie czuję ekstremy.
Nucleator pisze: ↑6 lata temu@TITELITURY ujął w punkt sprawę. Tak naprawdę jedynym słabym albumem, jaki nagrał Dolan z ekipą, to Majesty and Decay z 2010. Nie dorównuje on w żaden sposób mocarnemu debiutowi czy Close To A World Below i to po przesłuchaniu tego albumu zrozumiałem trochę narzekających na autoplagiatowe granie Immolation. Spieprzone jest też brzmienie perkusji - irytowała mnie ona podczas słuchania i miałem - może mylne - wrażenie, że grała zupełnie coś innego niż pozostałe instrumenty. Pozostałe płyty to potęga, a dzielę je na wybitne - Dawn of Possession, Here in After, Unholy Cult, Close... oraz bardzo dobre jak Failures for Gods czy Kingdom of Conspiracy. Tegoroczny Atonement bez wahania dorzucam do tej pierwsze. Sam otwieracz w postaci The Disorting Light daje wszystko co najlepsze - niepokojący wstęp, świetne riffy Vigny, rozpoznawalny growl i świetne wykorzystanie flażoletów w strukturach utworów. Zapuściłem sobie do snu i ululać mnie nie ululało, ale kopa w ryj dało. Jak pisałem o nowym Incantation, to stwierdziłem że lepsze od Atonement - teraz już pewności nie mam i obie stawiam bardzo wysoko.
Nie zgodzę się, brzmienie moim zdaniem jest akurat dobre - takie selektywne, ale i brudne przy tym. No i czy z Unholy Cult nie trzeba się męczyć na początku, to też nie jestem taki pewien - są załamania tempa, riffy, a kompozycje są dość długie oraz nieoczywiste, może poza Wolf Among the Flock. Dla mnie na obecną chwilę to jedna z najlepszych pozycji w całej dyskografii Immolation.deathwhore pisze: ↑6 lata temuNotabene - mnie nie przekonuje już brzmienie Unholy Cult, w ogóle sama płyta, przy dwóch poprzednich, to już takie miłe granie i nie ogarniam kultu wobec piątej płyty. Chyba chodzi o to, że nie trzeba się przez nią przebijać, prostsza i bardziej przebojowa. Brzmienie też takie standardowe, nie czuję ekstremy.
No ja nie. "Majesty And Decay" było moim zdaniem właśnie znaczną poprawą formy w stosunku do dwóch wcześniejszych płyt, a "Kingdom Of Conspiracy" znowu kapelę cofnęło. Uważam, że "Atonement" spowoduje trochę zapomnienie tej wcześniejszej tak jak to było w przypadku "Harnessing Ruins".
Dawn, Close, Majesty, Providence, Kingdom.Pioniere pisze: ↑5 lata temu@HUMAN To "Stepping on Angels... Before Dawn" kompilacja demówek Rigor Mortis i Immolation, a brał ja z netu w mp3, bo raczej nie kupił - obecnie chodzi to od 30 do 100 € (kurcze, a ja swoją sprzedałem za 35 zł).
Jak rozumiem @yog próbuje zapoznać się z dyskografią Immolation.
Ukradnę, bo podpiszę się pod tym czterema kończynami.TITELITURY pisze: ↑6 lata temuStawiacie niżej "Majesty..." od "Kingdom of Conspiracy" ? Nie potrafię rozbierać muzyki na czynniki pierwsze, flażolet jest dla mnie tajemnicą, podobnie jak stopa synkopowa, a słowo "akord" kojarzy mi się tylko z pracą na czas, ale jestem chyba w stanie ocenić muzykę na tym najbardziej ogólnym, kompozycyjnym poziomie. I za największe potknięcie ekipy Dolana uważam "Kingdom...", który stanowi regres w porównaniu do poprzedniej płyty. Kiedyś we wstępie do wywiadu z nimi bodajże w "7 Gates" padło stwierdzenie, że unikalność ich muzyki bierze się z tego, że mimo grania death metalu potrafią napisać muzykę nastrojową i "mroczną". Uważam, że jest w tym wiele racji, dlatego dzielę twórczość tej kapeli na okres "sieki" do "Close..." oraz okres , w którym zaczęli grać wolniej i ciężej. Kończy się to na "Majesty..." właśnie, a po niej następuje powrót do poprzedniego sposobu grania. Niestety nieudany, bo "Kingdom..." musiało zakręcić się parę razy w odtwarzaczu, żeby przestało nudzić. Pamiętam, że byłem na gigu, gdy właśnie promowali ten swój już teraz przedostatni album i stwierdziłem, że ta muzyka jest znacznie gorsza od wcześniejszej. Ale to najwidoczniej było tylko potknięcie, ponieważ idący tym śladem "Atonement" jest już "masa o.k".
Nigdy mnie nie porwał... Za to następny album - owszem.
Otóż to, cieszę się, że nie tylko ja tak samo to widzę.
Belzebóbr pisze: a ja jak najbardziej słucham muzyki z tidala i spotifaja, o wiele lepsze to i poręczniejsze niż słuchanie z jakichś śmiesznych CDków. Przynajmniej można się do głośnika na bluetooth podłączyć
No ale co z tym Immolation ? Oni jak każdy zespół mają świetne albumy ale też i srakę. Najlepsze lata death metalu spaprali sobie na własne życzenie a potem to droga przez mękę aby znowu być na tzw. górze, szczycie, topie ale i tak bardzo ciężko załapać im się na trasę jako HL.
Odniosłem wrażenie iż pijesz, ze mam niskie wymagania bo wolałbym by Behemoth grał to samo co 15 lat temu. Zaproponowałeś w zamian AC/DC, Motorhead i coś tam jeszcze więc zagadałem o Immolation bo w sumie grają non stop to samo.Hajasz pisze: ↑4 lata temuNo ale co z tym Immolation ? Oni jak każdy zespół mają świetne albumy ale też i srakę. Najlepsze lata death metalu spaprali sobie na własne życzenie a potem to droga przez mękę aby znowu być na tzw. górze, szczycie, topie ale i tak bardzo ciężko załapać im się na trasę jako HL.
No, ale ja to czaję i mogę równocześnie stwierdzić, że nowy Behemoth to chujowa muza niezależnie od tego ile na tym zarobili? Czy mam się nią podniecać wnioskując iż musi być dobra skoro na siebie zarabia?Hajasz pisze: ↑4 lata temuW sumie to już nie wiem i ręce mi opadają, że nie potraficie rozróżnić zespołów, które grają sobie dla zabawy i zadowala ich kilka koncertów, darmowe piwo i trochę pieniędzy by potem wrócić do pracy i za jakiś czas powtórzyć wszystko vide Immolation od zespołów, które grają dla pieniędzy i wszystko co robią ma mieć odniesienie w zarobkach vide Behemoth.
No właśnie ja jako zawodowy sprzedawca uważam, że aby produkt się sprzedał to jednak poza odpowiednią reklamą, dystrybucją, opakowaniem musi być dobry i spełniać założone w nim oczekiwania.
Ja nie potrafię, stosuję dokładnie te same kryteria oceny muzyki. Kryterium sprzedażowego tam nie ma.nie potraficie rozróżnić zespołów, które grają sobie dla zabawy i zadowala ich kilka koncertów, darmowe piwo i trochę pieniędzy by potem wrócić do pracy i za jakiś czas powtórzyć wszystko vide Immolation od zespołów, które grają dla pieniędzy i wszystko co robią ma mieć odniesienie w zarobkach vide Behemoth.
A widzisz a akurat to właśnie ta płyta stanowiła jeden z najważniejszych materiałów w historii death metalu amerykańskiego jak i światowego.