LEWAJATAAAAAAN!!!!
Bardzo jestem rad, że się wybrałem, choć nie ukrywam, że bez żadnych trucizn prócz papierosów i o wodzie gazowanej to przez ten małolacki black metal Odium Humani Generis i mocno imo nudne Outre dość cierpiałem.
O Malokarpatan w ich temacie napisałem pod wpływem koncertu poniższe:
yog pisze: ↑5 lata temu
Wróciłem sobie ostatnio i chyba mi się jednak bardziej podoba heavy metal z dwójki, choć na
Stridzie Dni klimat zajebisty i sample cudowne. Mówiłem też @DD, że mi te blaczury ichnie też ciutkę jedynkę Negative Plane przypominają czasem (tylko w dużo łatwiej strawnej formie).
Malokarpatan dziś dużo lepszy gig zagrał, niż przed Angel Witch, show pierwsza klasa, gitarzysta geek w czarnej pelerynie z czerwoną podbitką, koszulką Blasphemy -
Blood Upon the Altar i odwróconym nietoperzem na gitarze - wspaniały image, reszta nie gorzej, choć chyba Ron Jeremy zgolił wąs? Haftowany kaftan zachował i to najważniejsze.
Jeśli idzie o te zmiany to ja już się pogubiłem, czy ten wokalista to u nich jest cały czas, czy tylko dziś do Łodzi wpadł? Czy to nie on od nich odszedł po premierze
Nordkarpatenland? Bo wygląda na to, że gitarzysta się zmienił (teraz blondyn).
Chłopaki się ewidentnie czują świetnie u nas (przynajmniej w Magnetofonie) - czy to krzyczeli
napierdalać! czy
dziękowali bardzo, wyglądało to na maksa szczerze i nie było już jak we wrześniu 2017, że pierwsze kawałki to było badanie gruntu. Tutaj od początku jechane na pełnej piździe, zagrzewanie publiki cały czas, a ta odwdzięczała się choćby nuceniem co niektórych fragmentów, jakby to był gig jebanego Satyriconu.
Po wydaniu nowej płytki nie zwalniają tempa, a nie zdziwiłbym się, gdyby jeszcze najlepsze było przed nimi.
Negative Plane strasznie dobre, ale kumpel co nie znał mówił, że go irytowała ta muza. Nie dziwię się, chyba taki zamiar, by odrzucić. Mnie to połączenie tanecznych rytmów, transu, krypty, muzyki klasycznej i black/thrashu leży mocno, ale jest to muza kurewsko mroczna, raczej do blackowych maniax, którym niestraszne spoglądanie w otchłań. Ciekawostką było, że oni te swoje cudactwa grają jednym palcem, środkowym.
Pojechałem głównie, coby powyższe Lewajataaan zakrzyknąć i się udało, reszta to tylko bonus. Niezmiernie udane dwa koncerty i dwa, których by dla mnie mogło nie być
Szacun dla gitarzysty od nich za koszulkę Parabellum, choć nie dziwi to szczególnie, bo połowa składu zdaje się z Kolumbii.