Awatar użytkownika
Zsamot
Tormentor
Posty: 4219
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Gniezno

Zsamot

No proszę, muszę sprawdzić!!! Jak dla mnie jedna z ważniejszych pod względem klimatu i emocji kapela.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.

Tagi:
Rattlehead
Moderator globalny
Posty: 142
Rejestracja: 8 lat temu

Rattlehead

Płyta zamówiona. Czekam i bardzo jestem ciekaw czy przede mną kolejna fantastyczna podróż z Primordial czy może pierwsze rozczarowanie.

Edit:
Premiera jutro ale dotarła do mnie oryginalna przesyłka z Mystika więc Primordial przesłuchany jeden raz. Pobieżne wnioski na gorąco:
- nie jest to na pewno najlepsza płyta Irlandczyków, bez dwóch zdań
- trochę to wszystko zbyt długie i zbyt rozwlekłe
- pewna formuła zdaje się wyczerpywać
- jednak ogólnie nie jest tak źle jak mogło się wydawać
- nadal słychać i czuć że jest to Primordial który potrafi poruszyć emocje ( np.Sunken Lungs)
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Album Exile Amongst the Ruins jest już dostępny w całości do odsłuchu na bandcampach, youtubach itp.



Premiera zdaje się dziś.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
pp3088
Moderator globalny
Posty: 1540
Rejestracja: 7 lat temu

pp3088

Ten bujający Fintrollowy kawalek to największy smród na płycie. Nie przystoi, zwłaszcza że płyta uderza w dość podniosłe tony. Są fajne momenty jest i trochę nędzy. Tytułowy kawałek(można go uznać za MDB po celtycku) chyba najlepszy obok otwieracza(tutaj z kolei mamy trochę skrzeków i blastów). Generalnie nie jest aż tak źle, ale kurde jednak trochę zawód.

Problem tej płyty najlepiej oddaje taki kawałek jak Where Lie The Gods. Niby jest podniośle i długaśnie, epickość powinna wylewać się przez głośniki niczym alkohol na spotkaniach poselskich ale niestety nuda bierze górę.
Screaming Into The Blackness, Needing No God But Himself

Beneath the Veil of Sanity Beats the Throbbing Process of Decay

"ja pierdolę przeczytałem cały temat Kid Rock i muszę się napić"
Lis
Moderator globalny
Posty: 1950
Rejestracja: 8 lat temu

Lis

Mnie z defincji Primordial nudzi.
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5640
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

Ten nowy album to sraka totalna. Wczoraj słuchałem z oryginalnego nośnika i efekt taki sam. Skończył się pewna epoka i dopadł Primordial najnormalniej w świecie brak pomysłów. Po genialnej Gathering Wilderness na kolejnych płytach jakość delikatnie spadła jednak była to ciągle muzyka świetna chociaż wykazująca już oznaki zapętlenia muzycznego. Nowy albumu począwszy od chujowej okładki oddaje nam też po prostu słabe kawałki, bez pomysłu na zaskakujące aranże i linie melodyczne. Dostaliśmy zapchany do maksimum krążek, na którym ten świetny zespół biega jak dziecko z zamkniętymi oczami po omacku uważając aby nie zapierdolić ryjem w ścianę. Pisałem już, że gdyby takie dźwięki nagrał My Dying Bride to zachwytom nie byłoby końca ale to materiał sygnowany logiem Primordial, który niestety ale okazał się porażką na całe szczęście pierwszą w dyskografii i oby ostatnią bo droga, którą obrali ma tylko dwa drogowskazy z napisem Nudne Granie albo Koniec Zespołu.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Vortex
Tormentor
Posty: 3111
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo

Vortex

Hajasz pisze: 6 lat temu Ten nowy album to sraka totalna. Wczoraj słuchałem z oryginalnego nośnika i efekt taki sam. Skończył się pewna epoka i dopadł Primordial najnormalniej w świecie brak pomysłów. Po genialnej Gathering Wilderness na kolejnych płytach jakość delikatnie spadła jednak była to ciągle muzyka świetna chociaż wykazująca już oznaki zapętlenia muzycznego. Nowy albumu począwszy od chujowej okładki oddaje nam też po prostu słabe kawałki, bez pomysłu na zaskakujące aranże i linie melodyczne. Dostaliśmy zapchany do maksimum krążek, na którym ten świetny zespół biega jak dziecko z zamkniętymi oczami po omacku uważając aby nie zapierdolić ryjem w ścianę. Pisałem już, że gdyby takie dźwięki nagrał My Dying Bride to zachwytom nie byłoby końca ale to materiał sygnowany logiem Primordial, który niestety ale okazał się porażką na całe szczęście pierwszą w dyskografii i oby ostatnią bo droga, którą obrali ma tylko dwa drogowskazy z napisem Nudne Granie albo Koniec Zespołu.
No i tu się z Tobą zgadzam, choć z posta usunąłbym tylko pierwsze zdanie i wzmiankę że gdyby ten materiał nagrał MDB to byłyby zachwyty. Otóż mnie się wydaję, że ten materiał nawet temu zespołowi narobił dość sporych problemów. Fakt, płyta jest jałowa w pomysły jakimi zespół raczył nas przez lata. Cały czar Primordial gdzieś uciekł, nie poczułem żadnej wzlotnej chwili, a te zawsze mi towarzyszyły podczas ich słuchania. Słaba rzecz, nie tego się spodziewałem....
"Between Shit and Piss we are Born"
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Nieskończenie lepiej wchodzą te nowe kawałki Primordial jako całość, na albumie, a nie jako promocyjne, pojedyncze utwory, co gorsza w formie teledysków.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Coś mnie chwyciło na stary Primordial i poleciałem sobie najpierw z demkami, a potem jeszcze kilka razy Imrama. Wyszło na to, że musiałem wieki całe już nie słuchać ich pierwszego wydawnictwa po tym, jak postanowili być poważną kapelą, zamiast grać covery Venom i Bathory.

Dark Romanticism... Sorrow's Bitter Harvest... wychodzi w 1993 roku, w złotej erze black metalu i jest to zajebiście udana produkcja ze świetnym brzmieniem. Całość mocno oparta na basie, dzięki któremu materiał mimo mroku ma przedni groove. Jest to mocno udoomowiony black metal ze sporą ilością wolniejszych, dekadenckich partii. Wokal skrzeczy pierwszorzędnie, nawet słowa idzie rozróżnić.

Najlepsze kawałki to epicki kurwa doom metal pod postacią The Darkest Flame (jaki groove ma ten kawałek!!!) oraz Among the Lazarai. Ten pierwszy znalazł się też na debiucie, choć moim zdaniem w nieco mniej udanej wersji (nie brzmi tak brudno i desperacko-rytualnie, jak jakiś pierdolony doomowy Beherit z Brazyli), zaś drugi zawarto na EP-ce The Burning Season. Ostatni kawałek z demówki, To the Ends of the Earth trafił na debiut, a To Enter Pagan - najpierw na legendarny split z Katatonią, a następnie na trzeci album - Spirit the Earth Aflame. Zróżnicowane wokale (chyba w przypadku Alana nie trzeba dodawać, że udane), gromki bas i doomowe solówki. Gotyku tu raczej nie ma, bardziej baudelaireowska dekadencja. Zresztą we wspomnianym The Darkest Flame pada z niego cytacik:
Jeśli gwałt i trucizna, ognie i sztylety
Dotąd swym żartobliwym haftem nie wyszyły
Kanwy naszych przeznaczeń banalnej, niemiłej,
To dlatego, że brak nam odwagi – niestety!

tłum. Antoni Lange
If rape, arson, poison or the knife has
Wove no pleasing pattern upon this
Drab canvas we call life, it is because
We are not bold enough.

Przedmowa w: Kwiaty grzechu


Niestety drugi demos z 1995 to nagranie z próby i bardzo to słychać. Do Mrocznego romantyzmu bez podjazdu. Sama Imrama też się okazuje chyba niedoceniona wcześniej przeze mnie płyta, bo leży mi to teraz znakomicie. Albo po prostu zapomniałem.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5640
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

Z całej płytoteki Imrama i kolejny album wydany dla kultowej Misanthropy absolutnie najlepsze. Dalej jeszcze rewelacyjny The Gathering... a reszta może nie istnieć. Ostatni album sraka totalna i raczej marne szanse, że zespół nagle wróci na właściwą drogę. Nie w tej wytwórni.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4428
Rejestracja: 8 lat temu

DiabelskiDom

Najlepszy to właśnie jest The Gathering Wilderness, tuż za nim To The Nameless Dead i Redemption at the Puritan's Hand. Imrama była niezła, choć to momentami jeszcze z lekka nieociosane było, aczkolwiek dawno nie słuchałem więc tak na totalnego pewnika nie będę mówił, choć już na następnym, mrocznym A Journey's End z tego co pamiętam zaczęła się ta doom-folkowa jazda, doprowadzona do perfekcji sporo później.

Nie wiem czy to źle czy dobrze ale.... ja do tej pory w całości nie przesłuchałem najnowszej. Wydaje mi się, że podskórnie boję się, że przestanę być szalikowcem grupy i będę musiał stwierdzić, że chujnia. Ale póki przymusu nie mam to będę trwał w błogiej nieświadomce.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Wymienione przez kolegę powyżej 3 płyty niekwestionowany top Primordial (ale The Gathering Wilderness znam słabo, więc na pewno nie jest najlepsza!), zaś ostatni album wchodzi dużo lepiej jako całość, niż pojedyncze kawałki, a już tym bardziej marne teledyski.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Nebiros
Tormentor
Posty: 659
Rejestracja: 8 lat temu

Nebiros

Czyli jeżeli znam tylko "To The Nameless Dead" i bardzo ją lubię, to za co powinienem chwycić następnie? ;p
Belzebóbr pisze: a ja jak najbardziej słucham muzyki z tidala i spotifaja, o wiele lepsze to i poręczniejsze niż słuchanie z jakichś śmiesznych CDków. Przynajmniej można się do głośnika na bluetooth podłączyć
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Cały dzień i wieczór z Darkspace był, za to noc z innym arcydziełem:

Obrazek
There is a Darkness - here
You cannot imagine - you cannot fathom
It speaks to me in tongues
Can you hear it?


Miałem napisać dwa zdania o tej płycie.
Serio. Dwa zdania. O tej płycie.

Nie wyszło.


Przesłuchałem ostatnio wielokrotnie całą dyskografię Primordial i nie może mi się znudzić ta kapela od kilku dni. Niesamowicie kolesie potrafią łączyć masakrycznie epicki feeling, rodem z wikińskiego Bathory, z maksymalnie wzruszającą stroną liryczno-wokalną. Basista tutaj jest niemalże liderem zespołu - jaki koleś potrafi fenomenalny vibe wycisnąć wspólnie z perkusistą, to coś wspaniałego. Co do głównego gwiazdora pogańskiej hordy, powiem tylko, że niektóre partie (wiele partii) A.A. Nemtheangi, względem tego, jaki ładunek emocji zawierają, można porównać jedynie do Aarona z My Dying Bride. Koleś wręcz wypluwa swoje uczucia - jednocześnie miłość i rozpacz, uwielbienie i troskę. Jednym tchem.

Z Primordial mam tak (nie tylko ja pewnie), że tak od razu to nie wchodzą te ich płyty, nawet jeśli się zespół lubi, należy się oswoić, pozwolić odleżeć, wrócić czasami, żeby w końcu zrozumieć, że kolejny raz mamy do czynienia z czymś niezwykłym. Najlepiej trochę już poznać teksty, nieco sobie te kawałki w głowie poukładać, wtedy można w pełni delektować się serwowaną przez Irlandczyków muzą.


Obrazek
Wkręciłem się ostatnio w kapelę na nowo za sprawą demosa Dark Romanticism... Sorrow's Bitter Harvest, który w tym momencie już najzwyczajniej uwielbiam. Cztery kawałki tam zawarte otulone są w niesamowicie złowrogi, basowy groove, który wprowadza atmosferę rytuałów prastarych okultystów zbierających się w lesie celem zgłębiania tajemnic praw natury.

Co się odpierdala w tutejszej wersji The Darkest Flame to pojęcie przechodzi. Goście z Samaela jak to usłyszeli, chyba padli na kolana i zaczęli bić pokłony. To jedna z najlepszych demówek, jakie słyszałem, a musiały być tego tysiące. Otumaniająca atmosfera obłąkanego, zakazanego prawem pogaństwa i jednocześnie makabrycznego romantyzmu. Niezaspokojonej, niemożliwej do zaspokojenia żądzy. Świetne brzmienie, jedyne w swoim rodzaju, posępne, złowrogie, ale i ekscytujące, pełne rozkoszy, przesiąknięte pożądaniem.


Obrazek
Niestety po podpisaniu kontraktu z Cacophonus sytuacja się pogarsza, a debiutancka Imrama nie podobała mi się zupełnie, kiedy podchodziłem do niej lata temu. Ponad dekadę zeszło mi, nim przebiłem się przez okropną produkcję tego materiału, która ze wszelkich sił stara się ukryć przed wzrokiem niepowołanych pyszne owoce, skryte w głębi nieprzeniknionych mroków.

Płytkę rozpoczyna piękny hymn, grany do dziś na koncertach Fuil Ársa, z uroczym akustycznym riffem, zwiastującym postanowienie kapeli - cała naprzód, kurs na Bathory. I nie zamierzają oglądać się za siebie. Tutejsze The Darkest Flame wciąż świetne, ale nie ma już tego diabelskiego vibe, który trzęsie wszystkim wokół. Dużo to łagodniejsze, bardziej pogańskie, niż black/doomowe, w przeciwieństwie do demo na którym pierwiastek pogański opierał się w głównej mierze na prymitywnej, rytualnej wibracji i rytmach. Swoją drogą, sam kawałek zdaje się być inspirowany legendarnym arcturusowym My Angel, stąd może moja słabość do niego.


Obrazek
Podobno Tiziana Stupia uratowała kapelę od zbrodniczego kontraktu z Cacophonus Records, dzięki czemu nie ugrzęźli w bagnie na długie lata. Jednak jej Misanthropy Records w tamtym czasie owiane było dość ponurą sławą i udzieliło się to także klimatom, jakimi parał się Primordial, przecież już na demie niebywale mrocznym. Przygoda z nową wytwórnią rozpoczęła się splitem z Katatonią - choć udanym, to też dość sennym, nie da się ukryć.


Początkowo trudno było mi przebrnąć przez drugi album, Journey's End, jednak po kilku podejściach zaskoczyło, pochłonęła mnie ta rozpaczliwa atmosfera żałoby, po kres dni żałobnika. Wielkie tragedie, wielkie cierpienia, wielkie niezrozumienie. Czy pamięć o ofiarach pozostanie? Czy ta pamięć ma w ogóle jakieś znaczenie?

Wymagająca płyta, też zaczynająca się od niezbyt lekkostrawnego Graven Idol, który z czasem staje się przysmakiem. Są tu znakomite kawałki, jak choćby pełen goryczy Bitter Harvest, jednak moim faworytem z płyty jest chyba w tym momencie Autumn's Ablaze - wokalnie przypominający popisy Aarona na Turn Loose the Swans MBD, ze świetnymi riffami, senną atmosferą pewnej hipnozy. Tekst chyba zresztą nieco inspirowany The Snow in My Hands:
Falling takes forever
From the grace of man
I fell so far
No one ever saw
How far

Obrazek
Trzeci Spirit the Earth Aflame zdaje się być mniej mroczny, niż wydany dla Misanthropy Records poprzednik, nie jest tak przesycony beznadzieją, raczej melancholią i nostalgią. Jest to na pewien sposób przywrócenie nadziei płynącej z mądrości przodków, powierzenie się ślepej, jednak zawierającej pewien optymizm wierze, że natura się nami zaopiekuje, jako nasza matka. Po atmosferycznym intro, płomień nowej/starej wiary rozpala kawałek Gods to the Godless. Kawałek - dodam - najzwyczajniej w świecie powalający. Pada w nim godna historii z One Rode to Asa Bay czy innego conanowego Thulsadooma, wspaniale odśpiewana, nie znosząca sprzeciwu propozycja:
It is my wish
To Enslave all your people,
The soil enriched with their Blood,
To Burn your places of Worship.
Our Gods! SHALL BECOME!!! YOUR GODS!!!
Także choćby utwór Burning Season, który dorobił się nawet własnej EP-ki, jest piękną kompozycją godną Vivaldiego, obowiązkowo - jak to u nich - zaopatrzoną w drugie, a może i trzecie czy kolejne dno. Pod koniec hymnu na cześć przyrody - hołd dla kultowców z Mayhem. Bas odgrywa melodię jakby zaczerpniętą z najgłębszych Strachów Pogan. Przeszłość żyje. No, niestety - nie to, tak by mi ładniej do tekstu pasowało. Basik jest z: To find peace insajajd, you must get eternaaajaaaaał.


Wspomniana EP-ka Burning Season jest ich pierwszym wydawnictwem dla Hammerheart Records, z którym zwiążą się na następne dwa albumy, nim zespołem zainteresuje się samo Metal Blade. Współpraca Irlandczyków z labelem Briana Slagela trwa do dziś.


Obrazek
Najbardziej odstającym ze starych Primordiali jest, wydaje mi się, kolejny - Storm Before Calm. Jest optymistyczny, ale może nawet w ciut naiwny sposób, buńczuczny w swojej naiwności buntownika. Podniosły na tyle, że czasem można by jedynie wyczekiwać, kiedy wejdą fanfary, inny niż pozostałe albumy, również utrzymany w szybszym tempie. No, bez przesady, ale wszystkie elementy nie są jeszcze perfekcyjnie na swoich miejscach, choć album zapowiada, co będzie działo się na kolejnych płytach. Nawet taki wolniejszy Cast to the Pyre, podszyty jest jakąś zdradliwie optymistyczną nutą. Nawet pada tu: Let's fuckin' go!, w kolejnym kawałku - What Sleeps Within. W tym czasie Primordial potrafił brzmieć czasami niczym Drudkh. Albo Drudkh, jak Primordial.

Choć może się mylę, bo jego słuchałem przez ostatnie dni najmniej z wyjątkiem dwóch najnowszych. 3-4 razy po długiej przerwie - bo najmniej mi się podoba? To jednak wciąż świetna płyta, przy której można się zapomnieć na długie minuty, ale chyba wciąż nie dotarłem do jej głębi. Sekcja rytmiczna pokazuje się z jak najlepszej strony, po raz kolejny i nie ostatni.

Wyróżnia się tu na moje ucho Sons of the Morrigan. Widać dobrze się czują w takich klimatach, a przy tym jeszcze napierdalają pochód dojebanych riffów niczym z Arghoslent czy Grand Belial's Key. W sensie - to na stówę jest inspirowane riffową fiestą z Incorrigible Bigotry Arghoslenta. Z okładką o tytule Dzieje imperium: zniszczenie pędzla Thomasa Cole'a. Niewątpliwie seria jego obrazów The Course of Empire była jedną z inspiracji do następnych opusów kapeli z Dublina.
Father! Father! Father!!! I'm still searching! You cannot make me a martyr!

Dopiero po tej płycie, czwartej już w karierze, Primordial - uważam - zyskuje pełną dojrzałość i staje się, jak to ktoś tu wcześniej trafnie nazwał sumieniem Europy, z zatroskaniem spoglądając na postępujące dookoła nas wszystkich zmiany.


Obrazek
Następnym albumem, The Gathering Wilderness, Primordial rozpoczyna swoją wielką passę, a takie kawałki, jak tytułowy The Gathering Wilderness, End of All Times (Martyrs Fire), cudownie tkany martwiejącymi falami ustającego sztormu The Coffin Ships, czy ostatni Cities Carved in Stone to maksimum masakry w skali primordialowej, czyli poziom nieosiągalny dla innych kapel pagan/folk, próbujących zachować powagę. Ile krwi spłynęło, żeby te miasta w skale wyrzeźbić? Szczególnie tytułowy i The Coffin Ships - co tam się odpierdala?! Powalający występ perkusisty na tym materiale.

Niesamowite, jakie rozbudowane utwory o - zdawałoby się - nieskończonej głębi potrafią komponować Irlandczycy. Niesłychana płyta. Przegapiłem ją jako jedyną w dyskografii i znam ją ledwie kilka miesięcy. Brak mi słów.


Obrazek
Dwa lata później - kolejne arcydzieło. Pierwsza połowa pomnikowego dzieła Primordial, To the Nameless Dead, to całkowita masakra. Trzy monumenty, które na stałe zapiszą się wśród najlepszych kompozycji zespołu. Chwila przerwy, 2-3 ciut gorsze kawałki, a zwieńczenie w postaci Traitors Gate i No Nation on This Earth pozostawia słuchacza w osłupieniu i zmusza do wciśnięcia repeat i usłyszenia ponownie monumentalnego Empire Falls - w połączeniu z dwoma następnymi kawałkami, Gallows Hymn i As Rome Burns - tworzącym niesłychanie sugestywną wizję upadku wszelkich mocarstw.

Tell me what Nation on this Earth
Is not born of Tragedy?
Every empire will fall
Every monument crumble
Forgotten men who watch the centuries
Whose silent words
Rise up in betrayal
We will rise up in betrayal

Obrazek
Moje uwielbienie do Primordial zaczęło się w okresie premiery Redemption at the Puritan's Hand oraz Indoctrine Blood Revolt - w końcu do mnie wtedy dotarły wokale Alana - ba, zaimponował mi masakrycznie. Znam dość dobrze teksty z tego albumu, muzykę jeszcze lepiej i sądzę, że choć wyjebany, jest nieco nierówny. Do najlepszych kawałków zaliczam: No Grave is Deep Enough (...to keep us in chains...), Lain With the Wolf, The Mouth of Judas i standardowo dla nich wyjebany finisz w postaci Death of the Gods.
When the demons come
Do you make peace with them,
or do you become
one of them? Do you?
Nikt z taką gracją jak oni nie porusza tematyki zdrady (ojczyzny, stanu, bliskich, siebie), poświęcenia, żałoby i bezsensu tego wszystkiego wobec sił przyrody. To nie znaczy jednak, że zachęcają do biernej postawy wobec nieprawości świata. Wręcz przeciwnie, rebeliancka postawa przewija się w ich twórczości wielokrotnie, za co cześć im i chwała.
So heretics - I call to you
And partisans - stand as one
And rebels - raise your voices
If not - then all is lost

ObrazekObrazek
Słuchając wszystkich wydawnictw po kolei odniosłem wrażenie, że Where Greater Men Have Fallen i Exile Amongst Ruins to też bardzo dobre płyty, niestety wcześniejsze trzy - The Gathering Wilderness, To the Nameless Dead i Redemption at the Puritan's Hand to dzieła pomnikowe, których przeskoczyć niemal nie sposób. Ostatni album Primordial dużo lepiej prezentuje się też w całości, niż na utworach promocyjnych i bez teledysków.


Posłuchałem też kilku koncertówek. Na takim primordialowym głodzie, jaki teraz najwidoczniej mam - zajebiste, bardzo bym chciał ich zobaczyć na żywo, to musi być wspaniałe przeżycie. Dużo w chuj wielkich hitów mają.

I'm a heathen, searching for his soul
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5640
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

Kurwa rozpisałeś się tak jakbyś miał wysłać list miłosny dziewczynie z warzywniaka. Tymczasem proponuję zgasić światło, zapalić jakąś chujową świeczkę i posłuchać jaki piękny black metal leci z A Journey's End.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Właśnie się skończyło, ale włączyłem jeszcze raz An Aistear Deirneach ;) Z Primordiali przed The Gathering Wilderness, myślę, najlepszy album.

A ten basista to tam oczywiście jest muzy autorem - słychać, bym powiedział. Wyjebane kapele zawsze mają kozackich basistów.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4428
Rejestracja: 8 lat temu

DiabelskiDom

Potwierdzam, że na żywo zajebiscie, ale warunek musi być jeden - to nie może być Progresja bo będziesz tylko stał i się wkurwiał, że "The Coffin Ships" brzmi jakbyś na laptopowych prykach puszczał. Niby słychać wokale i riffy, ale co z tego? ;)
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
ptrknknc
Master Of Puppets
Posty: 173
Rejestracja: 6 lat temu

ptrknknc

Wędrowycz pisze: 6 lat temu Do mnie Primordial jakoś nigdy nie przemawiało, ale może za mało słuchałem. Koncertowo podobało mi się, ale Alan to chyba niezły patol jest :D ponoć wiecznie nachlany, no i to jego charkanie/wywalanie glutów z nosa wyglądało jak u znajomych sebixów z dzielni xD
Irlandczycy, zwłaszcza ze wsi, tak zasadniczo mają, nie jest to naród mistrzów savoir-vivre'u.

Lubię, koncertowo to jest jebana magia - widziałem ich w Dublinie w maju tego roku, z chęcią przeszedłbym się jeszcze nieraz.
Prawda to Metal. I piwko.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja: 8 lat temu

yog

W Dublinie to w ogóle musiało być zajebiście, któraś z ich koncertówek (tudzież bonusowych cd) była tam nagrywana to brzmi na mega doświadczenie ;)

@DD w tej nowej Progresji to w sumie co by nie grało to zawsze brzmi mniej lub bardziej źle. Było choć "they are lost to Ireland, they are lost in vain" słychać?

Tu miał być planowo koniec posta, ale odpaliłem tenże kawałek i załączył mi się CSI:yog.
Tak w ogóle to jakaś tam opcja, że ten kawałek został zainspirowany inskrypcją z pomnika dedykowanego To The Nameless Dead z miasteczka Skibbereen, w które najsilniej uderzyła największa klęska głodu w historii Irlandii - w jej wyniku i na skutek, w latach 1845-1850, śmierć poniosło ponad milion Irlandczyków. Te Coffin Ships były próbą ratunku...

Tu jest ten pomnik:
► Pokaż
A ten fragment tak zajebiście jest zaśpiewany, bo wziął się stąd:

Obrazek

Ogólnie to jest tu ze 3/4 tekstu piosenki ;)

Oh god, that bread should be so dear
And human flesh so cheap

wikipedia pisze:The term coffin ship (Irish: long cónra) is used to refer to the ships that carried Irish immigrants escaping the Great Irish Famine as well as Highlanders displaced by the Highland Clearances. A coffin ship was also a ship in poor condition that was overloaded and overinsured so it was more valuable to its owners if it sunk. Overloaded, overinsured ships frequently carried Irish emigrants over the Atlantic and were coffin ships of both types.

Coffin ships carrying emigrants, crowded and disease-ridden, with poor access to food and water, resulted in the deaths of many people as they crossed the Atlantic, and led to the 1847 North American typhus epidemic at quarantine stations in Canada. Owners of coffin ships provided as little food, water, and living space as was legally possible – if they obeyed the law at all.

While coffin ships were the cheapest way to cross the Atlantic, mortality rates of 30% aboard the coffin ships were common. It was said that sharks could be seen following the ships, because so many bodies were thrown overboard.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
pitbull
Master Of Reality
Posty: 222
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Rzeszów

pitbull

:D Primordial to już ikona black/folkowego grania, nie wyobrażam sobie analizy zjawiska black/folk bez tego zespołu.
KRZYSZTOF KAROŃ: www.historiasztuki.com.pl www.wiedzaspoleczna.pl kanał www.youtube.com/HISTORIASZTUKI2011 oraz czwartkowe programy z Krzysztofem Karoniem o 19:00 w telewizji wRealu24.pl https://www.youtube.com/channel/UCiwsDg ... Q/featured
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5640
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

Dzisiaj przeleciały po kilka razy pierwsze cztery albumy. Imrama to aż cud jak ta płyta gra z takim budżetem jaki dostał zespół.

Bardzo długo jej nie słuchałem ale praktycznie nic z pamięci nie uciekło a ten przeraźliwy krzyk Imrama w kawałku Here I Am King to majstersztyk.

Bardzo dobry debiut. A Journey's End tu chyba aż do mojej śmierci będzie napis najlepszy album zespołu. Kurewsko trudny i nieprzewidywalny, piekielnie blackowy a z drugiej strony progresywny. Istne arcydzieło. Nie potrafiłem go dzisiaj wyłączyć aby posłuchać resztę. Kiedy po czterech pierwszych kawałkach uświadamiasz sobie stopień umysłowego sponiewierania otrzymujesz na chwilę takiego donalda do żucia w postaci Solitary Mourner aby na chwilę odetchnąć by następnie przez 10 min siedzieć z rozdziawioną japą przy Bitter Harvest. Mega zajebisty album.

Spirit the Earth Aflame i Storm Before Calm ciągle mnie nie przekonują. Delikatnie wolę Spirit ale oba albumy po genialnej A Journey's End stoją w cieniu chociaż absolutnie nie są to słabe płyty bo na obydwóch jest kilka konkretnych kawałków. Obie są do siebie bardzo podobne i może też dlatego zbytnio ich nie lubię bo jak tu podnieść się po takich ciosach jak debiut i dwójka. Chyba nawet sam zespół zrozumiał, że w tym okresie doszli już do ściany i najnormalniej skończyły się pomysły czego efektem będzie kolejny etap. Z tego pierwszego etapu bardziej black metalowego, gdzie wrzask jest podstawą z tych czterech albumów nastąpiła przemiana mentalna. Jeszcze trochę pokatuję te cztery płyty by przestudiować albumy z drugiego etapu działalności.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Wywiad z A.A. Nemtheangą dla Bardo Methodology:

http://www.bardomethodology.com/article ... -interview
Destroy their modern metal and bang your fucking head
pitbull
Master Of Reality
Posty: 222
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Rzeszów

pitbull

:) Ten zespół powinien być chyba w dziale black.
KRZYSZTOF KAROŃ: www.historiasztuki.com.pl www.wiedzaspoleczna.pl kanał www.youtube.com/HISTORIASZTUKI2011 oraz czwartkowe programy z Krzysztofem Karoniem o 19:00 w telewizji wRealu24.pl https://www.youtube.com/channel/UCiwsDg ... Q/featured
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Na ilu płytach Primordial gra black, na ilu doom, a na ilu pagan? Perkusja tam jedzie bez przerwy folkowe motywy.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
deathwhore
Tormentor
Posty: 4700
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: bojkot kadry moderatorskiej

deathwhore

Czy Krzysztof Karoń już wypowiedział się na ten temat?
Nebiros pisze: 5 lat temuA w dupe lubisz? ja slucham nightwish i Blind Guardian
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4917
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

TITELITURY

Tak, powiedział, że to marksizm kulturowy, ponieważ zrównują wierzenia pogańskie z chrześcijańskimi. Swoją opinię wyraził również na vlogu tajemniczy Pan Nikt, aka Tomasz Gryguć, stwierdziwszy ni mniej, ni więcej, że jest to zespół sponsorowany przez Putina, by przemycać treści sprzeczne z europejskimi wartościami. Ponoć zespół tworzą członkowie Spetznazu, którzy swoje kariery zaczęli robić w KGB jeszcze w czasach pierestrojki Gorbaczowa, pierwszego w historii blackmetalowca, czego dowodzą niezbicie niedomyte resztki corpse paintu na głowie.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
ptrknknc
Master Of Puppets
Posty: 173
Rejestracja: 6 lat temu

ptrknknc

Jakby Namtheanga zgolił zarost to trochę mógłby pozować na takiego ruskiego rezerwistę.
Prawda to Metal. I piwko.
Deathhammer
Master Of Puppets
Posty: 126
Rejestracja: 6 lat temu

Deathhammer

https://podziemnegarkotluki.blogspot.co ... ruins.html

Machnąłem tekścik jakieś pół roku temu, lekko długawy i nieporadny, ale nie chce mi się go zmieniać :D Co do "Exile..." - podtrzymuję opinię, nadal się bardzo dobrze broni. Wypisywałem na masterfulu, że to najlepsza rzecz po albumach z 2005 i 2007, no nie do końca, z perspektywy czasu jednak "Redemption..." lepsze. Ale Primordial potrzebował takiego albumu, nieco lżejszego i uderzającego w inne tony, dobrze im to zrobiło i odświeżyło formułę, która po ostatniej płycie mogła by już się dusić zatęchłym powietrzem ;)
IrasArgor
Posty: 81
Rejestracja: 7 lat temu

IrasArgor

Też chciałem napisać, że przeprosiłem się z ostatnim albumem, chyba wcześniej go nigdy nie przesłuchałem w całości. Popełniłem klasyczny błąd dając się ponieść swojej opinii po przesłuchaniu singla i psotawiłem na albumie krzyżyk. Faktycznie album jako całość jest bardzo spójny i fajnie się zazębia, lubię jak utwory płyną, gdzie mam odczucie, że wszystko jest na swoim miejscu. Może też się starzeję i takie bardziej melancholijne podejście do muzyki coraz mocniej do mnie trafia :D. Aktualnie stawiam go wyżej niż "Redemption..." i nie przeszkadzało by mi jakby poszli dalej tą posępną drogą. Btw, mogli by nagrać coś nowego...
Awatar użytkownika
Pogan696
Tormentor
Posty: 709
Rejestracja: 7 lat temu

Pogan696

Z Primordial jest taki problem właśnie, że trzeba się z Irolami przepraszać po kolejnym odsłuchu. Z moim doświadczeniem, stwierdzam, że "czas i miejsce". Exile Amongst the Ruins... jest i brzmi... wszystko... .
Awatar użytkownika
Szajtan
Tormentor
Posty: 3359
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: From Hell

Szajtan

Nowy album "How It Ends" ukaże się 29 września w barwach Metal Blade Records.

Obrazek

Tracklist:
1. How It Ends
2. Ploughs to Rust, Swords to Dust
3. We Shall Not Serve
4. Traidisiúnta
5. Pilgrimage to the World's Ends
6. Nothing New Under the Sun
7.nCall to Cernunnos
8. All Against All
9. Death Holy Death
10. Victory Has 1000 Fathers, Defeat Is an Orphan

Na pierwszy singiel wybrano utwór "Victory Has 1000 Fathers, Defeat Is an Orphan".

I am Satan's generation and I don't give a fukk.
Awatar użytkownika
Vortex
Tormentor
Posty: 3111
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo

Vortex

Czyżby ten tytuł coś zapowiadał?!
"Between Shit and Piss we are Born"
Awatar użytkownika
Odin Quincannon
Master Of Puppets
Posty: 108
Rejestracja: rok temu

Odin Quincannon

Czyżby ten tytuł coś zapowiadał?!
Alan w swoim podcaście twierdził, że nie ma już wielkiego planu na Primordial. Parę płyt, traska, ale po pandemii trochę im się zweryfikowało. Zero myślenia strategicznego, tylko taktycznie tu i teraz z krótką perspektywą czasową.

Ze dwa miechy temu miał odcinek, chyba o trasach i ich ekonomii, w którym powtórzył to parę razy.
Awatar użytkownika
Szajtan
Tormentor
Posty: 3359
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: From Hell

Szajtan

"Pilgrimage to the World's Ends" to kolejny singiel z nowego krążka.

I am Satan's generation and I don't give a fukk.
IrasArgor
Posty: 81
Rejestracja: 7 lat temu

IrasArgor

Dzisiaj miała miejsce premiera nowego albumu - How it Ends

Awatar użytkownika
Pogan696
Tormentor
Posty: 709
Rejestracja: 7 lat temu

Pogan696

I jak nowy album Iroli siadł? Po paru odsłuchach mam mały problem, bo kurcze... Primordial nagrał chyba najsłabszy album w karierze :( ? Zupełnie bez pierdolnięcia, które przy wcześniejszych wydawnictwach powodowało uniesienie pięści w górę i recytowanie pierdoletów razem z Nemtheanga 8-) . Dam sobie jeszcze parę odsłuchów, ale przyznam, że nie chce mi się wracać do tego albumu.
Awatar użytkownika
Zsamot
Tormentor
Posty: 4219
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Gniezno

Zsamot

Piękna płyta, płynie pełna nostalgii. Jestem zachwycony. Czas na koncert. ;-)
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
Awatar użytkownika
Vortex
Tormentor
Posty: 3111
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo

Vortex

Pogan696 pisze: rok temu I jak nowy album Iroli siadł? Po paru odsłuchach mam mały problem, bo kurcze... Primordial nagrał chyba najsłabszy album w karierze :( ? Zupełnie bez pierdolnięcia, które przy wcześniejszych wydawnictwach powodowało uniesienie pięści w górę i recytowanie pierdoletów razem z Nemtheanga 8-) . Dam sobie jeszcze parę odsłuchów, ale przyznam, że nie chce mi się wracać do tego albumu.
Zgadzam się. Jest wszystko co w tej muzie było najlepsze, Primordial pełną gębą, z tym że tu się nic nie klei. Nie wciąga to jak bywało o zazwyczaj.
"Between Shit and Piss we are Born"
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Nie wiem, jak z tą ostatnią, bo jej nie słyszałem, ale sam mam tak, że jak mnie płyty po Okupieniu z ręki purytanina nie przekonywały w momencie premiery totalnie, tak z czasem jak słucham całej dysko po kolei po latach, to jednak się zaczynają podobać. Wiadomo, na poziom z lat The Gathering Wilderness, To the Nameless Dead i wspomnianego Redemption at Puritan's Hand nie ma co liczyć, ale jednak dają radę, bo z tak wysokiego szczytu dalej daleko jest, by do dna zejść ;)
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4428
Rejestracja: 8 lat temu

DiabelskiDom

Ja słuchałem nowej dzisiaj rano i po jednym odsłuchu wrażenia takie, że lepsza niż poprzednia, ale ogólnie to teraz takie "tylko spoko" granie uskuteczniają. Nie jest to kwestia wyrośnięcia z ich muzyki, bo jakoś kilka dni temu robiłem sobie maratonik z kilkoma ich albumami i w tych miejscach, gdzie niegdyś były kolana - te kolana nadal są. The Gathering Wilderness ciągle pozostaje najlepszym albumem Primordial z absolutnymi ciosami z End of All Times na czele, który to jest jednym z dwóch najlepszych utworów, jakie zespół kiedykolwiek nagrał. Drugim z nich jest numer No Nation on this Earth z To The Nameless Dead, która to zresztą płyta jest drugą w kolejności licząc od najlepszych pełniaków. Od Redemption at Puritan's Hand przez Where Greater Man Have Fallen już zdecydowanie słabiej, chociaż to ciągle bardzo dobre płyty. Jednak wcześniej wymienione są nieprzebijalne.
Panzer Division Nightwish
Lis
Moderator globalny
Posty: 1950
Rejestracja: 8 lat temu

Lis

A mnie się ostatnia bardzo podoba, ma świetny taki plemienny feeling, co w połączeniu z okładką daje zajebisty efekt. Gitary może trochę cofnięte ale idzie się przyzwyczaić, same utwory też świetne, ale to u nich norma.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Nowy teledysk Primordial, ze scenami z najlepszego filmu niemego w historii, Le Passion de Jeanne d'Arc Carla Theodora Dreyera:

Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5640
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

Primordial to taki zespół, który niby blek metale znają a może nawet i szanują ale mówiąc po prawdzie to jeden z niewielu, który ślicznie rucha ich w dupę i ma z tego niezły ubaw.

Ja lubię takie seanse, że sobie składam jakieś płyty tematycznie aby posłuchać i zabawić się przy okazji. Dzisiaj właśnie z samego rańca postanowiłem, że wieczorem wbijam w Irlandię i posłucham zespołu, którego nikt nie naśladuje ani nie ma odpowiednika czyli Primordial.

Już debiutanckie demko było czymś kompletnie innym na czarnej scenie a było na tyle kultowe, że to właśnie dzięki pewnemu Krzychowi ten zespół wyda kultowy album w jeszcze bardziej kultowej wytwórni ale na spokojnie. Dzisiaj zajmiemy się tym okresem najbardziej blek i pagan metalowym czyli od płyty Imrama do Storm Before Calm.

Kiedy ma się pecha to startuje się w pierdolonej Cacophonous i tam wydaje totalny debiut irlandzkiego blek metalu, który zostaje olany na pełnej przez pewien inny zespół. Mimo wszystko to świetny album, który kuleje na brzmieniu i produkcji ale pozostawia po sobie to coś co za chwilę okaże się.

W Norwegii pewien true blek metalowiec znając demko Mroczy Romantyzm i słysząc jak podle brzmi Imrama szepnął słowo pańskie do niejakiej Tyśki aby przemyślała sprawę. W 1998 roku czyli po trzech latach od debiutu Primordial wydaje w kultowej Misanthropy swoje black pagan metalowe arcydzieło, na którym hymn goni hymn a każdy hymn staje się hitem. Album ze wszech miar doskonały i taki, który poprzeczkę zawiesza niebotycznie wysoko.

Skoro zaczyna się pechowo to pech nie będzie odpuszczać i wiadomość o tym, że Misanthropy zdycha i zespoły muszą sobie szukać innego pracodawcy także zastaje iroli.

Tym razem chyba szczęście się uśmiecha bo lądują w holenderskiej Hammerheart i tam debiutują w 2000 roku świetnym albumem Spirit the Earth Aflame, który niemalże dorównuje poprzedniej płycie i nadal zachowuje klimat ten niepowtarzalny dla Primordial. Co na tej płycie się dzieje tego nie da się opisać słowami!!! Już od drugiego kawałka zaczyna się magia pogaństwa, black metal, który jest tak bardzo inny od tego z Norwegii ale podobnie zimny.

Kiedy w kawałku The Burning Season Nem drze mordę bleed for me to ja szukam noża do tapet!!! Taki to pierdolony cios. Dalej jeszcze potężniej bo Glorious Dawn i kiedy te minuty płyną to ja widzę kadry pewnego świetnego filmu (chyba jedynego, gdzie każdy aktor a nawet statysta jest tam dokładnie taki jaki miał być) i z tej pięknej melodii słychać kiedy tłum drze mordę Maximus!!! Maximus!!! Maximus!!!

Jak i na poprzednich płytach tak i na tej znalazło się miejsce na instrumentala i chyba najlepszego od nich bo Cruel Sea swoją potęgą powala wszystkie długie łodzie wikingów a następujący po nim Children of the Harvest to ichni odpowiednik Smoke On The Water i nie ma wstydu.

Cradle Of Filth mają taki hit o lesie, który szepta imię a Primordial ma Wejście Pogaństwa!!! I tu jest ta znacząca różnica, że Enter Pagan nigdy nie został nagrany oficjalnie na żadnym albumie mimo, że kult w chuj ale na owym Spirit the Earth Aflame zamyka płytę ale jako bonus w wersji live i to jest właśnie ta chwila kiedy wiesz, że nie idzie się na łatwiznę.

Set zamyka Storm Before Calm czyli ostatni album w tej konwencji, który jednak znacznie ustępuje poprzednim mimo, że jest to nadal Primordial ale ta magia pojawiła się dopiero na ostatnich dwóch hymnach tak przezajebistych, że nie mogę gardzić tym albumem. Cztery płyty, cztery kurwa jebane monumenty blek pogaństwa, które już się nie powtórzą bo od teraz będzie wielki label a ich muzyka zmieni się w swoisty RAC ale to już inna opowieść będzie.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Zsamot
Tormentor
Posty: 4219
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Gniezno

Zsamot

Czyta się Ciebie przyjemnie, ale nie uważam, że potem jest z Primordial źle lub słabo.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4428
Rejestracja: 8 lat temu

DiabelskiDom

Powiem więcej. Najlepszy album Primordial został wydany trzy lata po Storm Before Calm.
Panzer Division Nightwish
kataton88
Tormentor
Posty: 616
Rejestracja: rok temu

kataton88

Ja zdecydowanie wolę pierwsze wydawnictwa, co rzadko mi się zdarza w przypadku poznawania dysko od późniejszych dokonań. Szanuję późniejsze, zwłaszcza "To the nameless", ostatnią też maglowałem i jest bardzo przyjemna, ale jednak najlepszy klimacik jest do burzy przed ciszą.
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5640
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

Zsamot pisze: miesiąc temu Czyta się Ciebie przyjemnie, ale nie uważam, że potem jest z Primordial źle lub słabo.
Ale nigdzie nie napisałem, że potem jest słabo!!! Broń cię panie borze ale w nazwijmy to drugiej odsłonie Primordial jest co słuchać tyle tylko, że muszę sobie ten okres odświeżyć bo dawno nie słuchałem. Wczoraj sobie przypomniałem etap black metalowy więc teraz czas na etap rockowy.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17927
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Hajasz pisze: miesiąc temu Cradle Of Filth mają taki hit o lesie, który szepta imię a Primordial ma Wejście Pogaństwa!!! I tu jest ta znacząca różnica, że Enter Pagan nigdy nie został nagrany oficjalnie na żadnym albumie mimo, że kult w chuj ale na owym Spirit the Earth Aflame zamyka płytę ale jako bonus w wersji live i to jest właśnie ta chwila kiedy wiesz, że nie idzie się na łatwiznę.
I w sumie dobrze, że nie nagrali, bo The Darkest Flame z tego samego, co Enter Pagan demosa to jeszcze większy masakraż i wersja na Imrama to jakby była po kastracji. Nawet jak teraz tylko napisałem ten tytuł, to mnie na samą myśl o nim ciary przeszły. Bardzo, bardzo lubię Primordial z płyt The Gathering Wilderness, To the Nameless Dead i Redemption at the Puritan's Hand, ale The Darkest Flame z Dark Romanticism... to jak dla mnie najlepszy kawałek tej kapeli. Mam to na winylu tylko po to, żeby jego jednego słuchać. Co też za chwilę uczynię.

Obrazek
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4428
Rejestracja: 8 lat temu

DiabelskiDom

yog pisze: miesiąc temu The Darkest Flame z Dark Romanticism... to jak dla mnie najlepszy kawałek tej kapeli.
Dziwnie piszesz End of All Times z The Gathering Wilderness oraz No Nation on this Earth z To the Nameless Dead :)
Panzer Division Nightwish