#177
TITELITURY 3 lata temu
Także tego... Czasem warto posłuchać płyt, nad którymi się pałujecie tak mocno, że gdybyście byli Pinokiami, zasypałyby Was własne wióry. Ten nowy materiał, to pozytywne zaskoczenie. Lubić Inquisition, to nie za bardzo w moim przypadku, ale ten cede uwiódł mnie niczym mały chłopczyk homoseksualistę, który chwilowo zmienia "orientację" przechodząc koło przedszkola i staje się turbosperminatorem koszącym dziecięcą cnotę. Podobnie sprawa miała się z Kawir. Nie to oczywiście, żeby muzycy wysyłali całuski przez płot dzieciakom bawiącym się na podwórku, po prostu Kawir też mi rzetelnie koło chuja latał jak te dzieci pedofilom, a ostatnia płyta okazała się dla mnie kozacka. W muzyce hamburgerożerców słyszę naleciałości greckiej sceny, a nawet w drugim kawałku, mam wrażenie jakbym słuchał Master's Hammer, no ale to już może być moja palma, natomiast co do tej greczyzny, to gotów byłbym popolemizować z jakimś adwersarzem, ale zaznaczam od razu, że nie będę, ponieważ mi się nie chce. Te proste motywy na gitarze akustycznej lub klawiszach "robią" całą płytę, tworząc nastrojowo - melancholijny klimat i sprawiając, że znakomicie mi się przy muzyce Amerykanów wypoczywa. Słuchałem wczoraj dwukrotnie, dzisiaj raz do herbaty oraz porannego stolca i nadal to zdanie podtrzymuję. Co mi się nie podoba, pewnie każdego gówno interesuje, ale i tak napiszę. Płyta jest zdziebko przydługa jak na mój gust, więc pod koniec uszy robią się nieco znudzone, jedno idzie po piwo, a drugie film oglądać, ale tak to jest zajebiście i z czystym sumieniem, tym czystszym, że go nie mam, napisać mogę, że faktycznie jest to jedna z lepszych tegorocznych płyt. Dziękuję serdecznie za uwagę.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.