Agonia to ma przede wszystkim opinię labelu, które wyjebało kilka wydawanych przez siebie kapel na hajs.
Posty: 319
Agonia to ma przede wszystkim opinię labelu, które wyjebało kilka wydawanych przez siebie kapel na hajs.
Nekkrofukk chyba robi to bardzo dobrze, ale nie wiem bo nigdy nie załapałem się na jakieś wydanie w skrzyni po amunicji xd
Tak, ale Nekkrofukk to zupełnie inna jazda z tymi wersjami materiałów typu DIE HARD, bo np. w tej skrzynce oprócz płyty są plakaty, naszywki, t-shirt i bluza z kapturem. Czyli taka kumulacja rzeczy, które nie wykraczają poza standardowy merch i trudno przy tym coś spierdolić. A tutaj jakieś gówniane kieliszki...
Fakt, ale jednak sama skrzynia i inny szit tego typu kosztuje. Kaos ostatnio w wywiadzie powiedział że na tych jebanych Die Hardach to on ani grosza nie zarabia, bo jakby miał z Morgulem ustalić cenę za to pod profit to nikt by tego nie kupił, więc ustalają "na zero" i tyle. Nie dziwię się bo to wciąż dobra reklama.Vexatus pisze: ↑7 mies. temuTak, ale Nekkrofukk to zupełnie inna jazda z tymi wersjami materiałów typu DIE HARD, bo np. w tej skrzynce oprócz płyty są plakaty, naszywki, t-shirt i bluza z kapturem. Czyli taka kumulacja rzeczy, które nie wykraczają poza standardowy merch i trudno przy tym coś spierdolić. A tutaj jakieś gówniane kieliszki...
Chyba pedofiliada w tym przypadku XDdeathwhore pisze: Powiedzmy sobie szczerze - takie dodatki to straszna pedaliada.
DiabelskiDom pisze: ↑5 mies. temu nieprzeciętne gówno dla piwko-"death"-metalowych brudasów spod znaku Szwecji.
Znowu kult Boss HM-2 obrażają... No jak tak można?pit pisze:Dismember otwierało koncert?
Tylko po co?
No, dla mnie to taka bliźniaczka poprzedniczki w tym, że jakoś bardzo nie zapada w pamięć i raczej jej z tych starszych już płyt słuchałem zdecydowanie najmniej, tylko że tutaj nie ma takiego szlagieru, jak Crush the Jewish Prophet.
Jest, Strike of the Morning Star mnie ten kawałek zamiata, odkąd sobie wróciłem do tego albumu.
Ja się nie zgadzam, tzn dla mnie to bardziej ten mityczny rozwój własnej muzyki, niż mityczne pizdowacenie tejże. Jakby nie patrzeć, dzięki temu każda płyta Inquisition jest inna, a jednocześnie na każdej słychać, że to Inquisition. Zresztą, charakterystyczne melodie, które Dagon wygrywa, są obecne od początku, a zmiana w brzmieniu ma miejsce już w zasadzie od drugiej płyty. Co album stawiali na trochę inne podejście.